Antarktyda, Falklandy i Południowa Georgia 2014

[Spostrzeżenia z rejsu] [Trasa rejsu i dziennik podróży] [Jak wybrać i kupić rejs na Antarktydę] [Odnośniki]

Od kilku lat myśleliśmy o rejsie na Antarktydę, ostatnim kontynencie, na którym nie byliśmy. W tym roku udało nam się zrealizować to marzenie, a nawet więcej. Zdecydowaliśmy się na dłuższy rejs, płynący dodatkowo na Falklandy i Południową Georgię. Przez 19 dni statek był naszym domem. Podczas rejsu przepłynęliśmy 6428 km. Zobaczyliśmy tysiące pingwinów, ptaków i fok oraz wiele wielorybów i gór lodowych. Poniżej znajduje się relacja z naszego rejsu. Wersja off-line tej relacji (bez zdjęć) znajduje się tutaj. Zdjęcia z naszego rejsu znajdują się na stronie data.plecakowicz.pl/foto a filmy są na stronie www.youtube.com/user/plecakowicz. Życzymy miłego czytania i oglądania zdjęć oraz filmów. Będziemy wdzięczni za wszystkie uwagi przesłane na e-mail: plecakowicz@gmail.com.



Pingwiny królewskie były jedną z najciekawszych atrakcji podczas rejsu.


Spostrzeżenia z rejsu

Od października 2012 roku obserwowaliśmy ceny rejsów na Antarktydę. Udało nam się znaleźć jedną ciekawą propozycję, ale statek miał miejsce na 180 pasażerów, zamiast zalecanych 100. Dodatkowo wypływał 22 listopada, czyli trochę za wcześnie i baliśmy się, że młode pingwiny mogą się jeszcze nie wykluć do naszego przyjazdu. Stwierdziliśmy, że przy tak dużych kosztach rejsu trzeba być wybrednym i poczekamy przez kolejny rok. Warto było czekać, bo udało nam się znaleźć rejs w lepszym terminie, na mniejszym statku i po akceptowalnej cenie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyboru statku Plancius należącego do firmy Oceanwide Expeditions. Wszystko było zorganizowane bardzo profesjonalnie. Podczas naszego rejsu było tylko 92 pasażerów i około 30 osób załogi. Jedzenie było jak w hotelu pięciogwiazdkowym, trzy opcje obiadu do wyboru, płatny tylko alkohol. Cały czas zajęty był ciekawymi wykładami po angielsku lub zejściami na ląd, tak że nie było nawet czasu przeczytać książki. Połowa pasażerów to Niemcy po pięćdziesiątce, ale reszta ludzi pochodziła z całego świata. Byli nawet Chińczycy bez znajomości angielskiego.

Pogoda była bardzo zmienna, raz było słonecznie a chwilę później lał deszcz lub nawet padał śnieg. Trochę to było dla nas dziwne, bo byliśmy w środku najlepszego sezonu, ale od przewodników usłyszeliśmy, że jak na te rejony, to pogoda jest bardzo dobra. Nawet na Półwyspie Antarktycznym, czyli na północnej części Antarktydy, temperatura w styczniu była powyżej zera. Kilka osób kąpało się nawet na Deception Island. Problemem nie była niska temperatura, ale okazały się nim silne i mroźne wiatry. Lądowania w zodiakach (gumowe pontony z metalowym dnem i silnikiem motorowym) zależą od pogody i wiele miejsc zostało zamienionych na inne z powodu zbyt silnego wiatru i wysokiej fali. W sumie mieliśmy 3 zejścia na ląd na Falklandach, 7 na Południowej Georgii, 3 na Antarktydzie i dwa rejsy zodiakami bez schodzenia na ląd (Południowa Georgia i Antarktyda). Bardzo się cieszymy, że zdecydowaliśmy się na dłuższy rejs z Falklandami i Południową Georgią. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć dużo więcej zwierząt niż podczas rejsu na samą Antarktydę, bo klimat jest tam łagodniejszy. Widzieliśmy kolonie sześciu gatunków pingwinów, w tym piękne pingwiny królewskie. Nie widzieliśmy tylko pingwinów cesarskich, które żyją bardziej na południu. Zobaczyliśmy także pięć rodzajów wielorybów, w tym piękne, ale groźne orki.

Ten cudowny rejs zawsze pozostanie w naszej pamięci. Przeżyliśmy i zobaczyliśmy więcej, niż się spodziewaliśmy. Już tęsknimy za pingwinami i Antarktydą. Taki rejs jest ucztą dla miłośników natury, bo można na nim zobaczyć ośnieżone góry, lodowce i pływające góry lodowe a także foki, pingwiny, ptaki i wieloryby.

Powrót

Trasa rejsu i dziennik podróży


Zaczęliśmy w Ushuaii, popłynęliśmy na północny wschód na Falklandy, następnie popłynęliśmy na południowy wschód na Południową Georgię, dalej na południowy zachód na Antarktydę.

31.12.2013 Ushuaia, Argentyna: zaokrętowanie
1.01.2014 Ocean Atlantycki - w drodze na Falklandy
FALKLANDY
2.01.2014 West Point Island i Saunders Island, Falklandy
3.01.2014 Stanley, Falklandy
4.01.2014 Ocean Atlantycki - w drodze na Południową Georgię
5.01.2014 Ocean Atlantycki - w drodze na Południową Georgię
POŁUDNIOWA GEORGIA
6.01.2014 Południowa Georgia: Elsehul Harbour i Rosita Harbour
7.01.2014 Południowa Georgia: Fortuna Bay, Stromness i Grytviken
8.01.2014 Południowa Georgia: Fortuna Bay i Jason Harbour
9.01.2014 Południowa Georgia: Gold Harbour i Cooper Bay
10.01.2014 W drodze na Antarktydę
11.01.2014 W drodze na Antarktydę
ANTARKTYDA
12.01.2014 Elephant Island, Szetlandy Południowe
13.01.2014 Brown Bluff, Antarktyda i Antarctic Sound
14.01.2014 Szetlandy Południowe: Halfmoon i Deception Island
15.01.2014 Wilhelmina Bay, Antarktyda
16.01.2014 W drodze do Argentyny przez Cieśninę Drake’a
17.01.2014 W drodze do Argentyny przez Cieśninę Drake’a
18.01.2014 Ushuaia, Argentyna: wyokrętowanie

Powrót

Jak wybrać i kupić rejs na Antarktydę

Wprowadzenie: W stosunku do wypraw z plecakiem zorganizowanie wyprawy na Antarktydę jest bardzo proste. Pierwszą sprawą jest znalezienie i kupienie rejsu, który wypływa z Ushuaii w Argentynie. Aby kupić rejs wystarczy znajomość angielskiego i wszystko można załatwić przez internet. Nie musimy martwić się noclegami i jedzeniem, ponieważ wszystko jest wliczone w cenę rejsu. Później należy dokupić bilet lotniczy. Z Polski do Ushuaii jest około 14000 km, więc przeloty za 3000 zł to dobra cena. My kupowaliśmy przelot z Europy do Buenos Aires i dokupowaliśmy przelot Buenos Aires - Ushuaia. Do odnalezienia dobrego połączenia polecamy www.momondo.com i www.skyscanner.pl. Wizami nie musimy się martwić po Polacy nie potrzebują wiz zarówno do Argentyny jak i na Falklandy, Południową Georgię i Antarktydę. Żaden przewodnik książkowy nie jest nam potrzebny a na statkach są biblioteki.

Kiedy jechać: Rejsy wypływają między listopadem a marcem. W listopadzie i marcu rejsy są tańsze, ale jest też więcej lodu i statki mogą z tego powodu omijać niektóre miejsca. Najlepszy okres na wypłynięcie to grudzień lub styczeń. Nam zależało na rejsie rozpoczynającym się między 1 grudnia a 15 stycznia (powrót do końca stycznia), kiedy młode pingwiny już się wykluły z jaj. W lutym i marcu pingwiny opuszczają kolonie, bo młode pingwiny są już większe i bardziej samodzielne.

Jaki rejs wybrać: Do wyboru mamy wiele typów rejsów, z których najpopularniejsze to Classic Antarctic Peninsula oraz Falklands+South Georgia+Antarctica. Pierwszy rejs płynie na Półwysep Antarktyczny, czyli północną część kontynentu. Podczas tego rejsu można zobaczyć ośnieżone góry, lodowce i pływające góry lodowe a także foki, pingwiny, ptaki i wieloryby. Podczas drugiego rejsu można dodatkowo zobaczyć Falklandy i Południową Georgię. Nie ma tam lodu, ale zwierząt jest tam dużo więcej niż na Półwyspie Antarktycznym, bo klimat jest tam łagodniejszy. Znajdują się tam kolonie fok, pingwinów (w tym pingwina królewskiego, którego nie ma na Antarktydzie), albatrosów, gdzie zwierząt są tysiące. W sezonie 2013/2014 koszt rejsu last minute na Antarktydę zaczynał się dla małych statków (około 100 pasażerów) od:

Na Antarktydę pływają też duże statki (400-500 osób) Holland America, ale nie ma tam opcji zejścia na ląd. W zasadzie jedyną ciekawą ofertą w tej kategorii jest statek MS Delphin, który raz na rok płynie na Falklandy i Antarktydę. Wadami tego rozwiązania jest mniej czasu na lądowania (konieczność transportu 400 osób zamiast 100 osób) oraz wykłady, które prowadzone są jedynie po niemiecku. Zaletą jest bardzo dobra cena:

Jak tanio kupić rejs: Dobrymi stronami, na których można zobaczyć ofertę prawie wszystkich rejsów oraz promocji na Antarktydę są www.polarcruises.com oraz www.adventure-life.com. Najlepszą cenę rejsu można uzyskać śledząc promocje na stronach firm będących właścicielami statków lub zapisując się na listę mailingową (czasami są promocje na Black Friday i inne okazje) oraz targując się bezpośrednio przez e-maila. Niektóre firmy mają kilka statków. Poniżej zamieszczona jest lista firm oferująca najtańsze rejsy oraz nazwy statków:

Kilka porad:
  1. powyższe ceny to minimum, które trzeba wytargować
  2. aby tanio kupić rejs nie trzeba być w Ushuaia, my pisaliśmy e-maile bezpośrednio do właścicieli statków
  3. dobre ceny zaczynają się od 3-4 tygodni przed wypłynięciem (najpóźniej można kupić bilet nawet na kilka godzin przed wypłynięciem)
  4. najlepsza promocja jaką widzieliśmy to 25% zniżki (lub druga osoba płynie za 50%)
  5. można kupić trochę tańsze bilety płynąc w gorszym czasie, czyli listopadzie, albo marcu (ale chyba nie warto), najlepsza promocja jaką widzieliśmy to 30% zniżki
  6. nikt nie sprzedaje taniej rejsów, gdy ma już komplet na statku (dostaliśmy dobre ceny na rejsy 2 grudnia i 31 grudnia, za to na 18 stycznia był komplet)
  7. co roku ceny drożeją o 10-15%

Przygotowania do wyjazdu: Jeżeli chodzi o nas to chcieliśmy wypłynąć w najlepszym według nas czasie, czyli między 1 grudnia a 15 stycznia (powrót do końca stycznia), kiedy młode pingwiny już się wykluły z jaj. Dostaliśmy od holenderskiej firmy Oceanwide Expeditions dobrą ofertę na rejs statkiem Plancius i się zdecydowaliśmy. Wszystkie formalności załatwialiśmy przez internet. Za rejs zapłaciliśmy Euro kupionymi na walutomat.pl wykorzystując europejski przelew SEPA. Po kupieniu rejsu dostaliśmy wiele dokumentów do wypełnienia:

  1. Formularz danych osobowych dla każdego pasażera.
  2. Formularz dotyczący stanu zdrowia, branych leków, ubezpieczenia oraz danych lotu, którym przylecimy do Ushuaii.
  3. Formularz wyboru rozmiaru kaloszy, które będą nam wypożyczone na czas rejsu.
Dostaliśmy także informację dotyczące rekomendowanego ubioru, zasad zachowania się w bliskiej obecności zwierząt i wiele innych. Obowiązkowo musieliśmy też dokupić specjalne ubezpieczenie, w którym zawarte są koszty medyczne, w tym ewakuacja medyczna w nagłych wypadkach (Emergency Medical Evacuation). Znaleźliśmy kilka firm na www.squaremouth.com i wybraliśmy Safe Travels International (Trawick International). Koszt dla dwóch osób na 19 dni to tylko 42 USD, czyli nawet nie warto żałować pieniędzy. Ważną rzeczą była karta pokładowa, dzięki której można wejść do portu i później na statek. Jeżeli chodzi o ubranie to zaleca się ubierać na cebulkę, czyli mieć na sobie kilka warstw ubrań. Pierwsza warstwa to bielizna termoaktywna. Kolejna warstwa to sweter lub polar i spodnie (najlepiej nie dżinsy, które wolno schną). Zewnętrzna warstwa musi być wodoodporna. My mieliśmy kurtkę z gore-texu, spodnie narciarskie lub żeglarskie i wodoodporne rękawiczki. Do tego oczywiście kominiarka, bardzo przydatne podrękawiczki i kilka par grubych skarpet. Kalosze zostały nam wypożyczone i były bardzo wygodne oraz ciepłe.

Powrót

Odnośniki

Powrót