<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-01-03 Stanley, Falklandy

Budzimy się wpływając do zatoki nad którą leży Stanley, stolica Falklandów. Naszym oczom ukazują się setki parterowych domków z czerwonymi lub zielonymi dachami. Na tle domów wyróżnia się wysoki, ceglany kościół. Jest to jedyne miasto, w którym się zatrzymamy podczas naszego rejsu. O 8:30, zaraz po śniadaniu wypływamy zodiakami w stronę portu. W porcie wita nas kilka lwów morskich leżących na nabrzeżu. Celnicy otrzymują naraz paszporty wszystkich pasażerów, dzięki czemu nie musimy przechodzić żadnej kontroli celnej. Tym razem nie potrzebujemy przewodników i dostajemy wolną rękę. Mamy sporo czasu, bo ostatni zodiak odpływa o 13:30. Jedyną atrakcją do której nie można dojść tu pieszo jest Gypsy Cove, dlatego decydujemy się zacząć od niej. Wraz z kilkoma współpasażerami wsiadamy do busa-taksówki, która zawozi nas do Gypsy Cove, kolonii pingwinów magellańskich (Magellanic penguin). Po drodze mijamy bardzo fotogeniczny wrak statku Lady Elisabeth, który osiadł tu na mieliźnie. W Gypsy Cove pingwinów jest tylko kilkadziesiąt, za to widoki i piaszczyste plaże są przepiękne. Cieszymy się, że dotarliśmy tu pierwsi, dzięki czemu jest bardzo spokojnie. Oglądamy też pingwiny wysiadujące jaja w wykopanych przez nie norach. Wracając w stronę taksówki widzimy na plaży dwa pingwiny królewskie. Są daleko, ale się wyróżniają kolorem oraz wielkością.



Stanley oraz Gypsy Cove


Wracamy do miasta i rozpoczynamy piesze zwiedzanie. Pogoda jest bardzo ładna, jest 12°C. Czujemy się tu jak w małym angielskim mieście na środku oceanu. Mieszka tu jedynie 2 tysiące osób. Wszystkie domy zbudowane są z drewna, w tym samym stylu. Widzimy tu nawet klasyczną, czerwoną brytyjską budkę telefoniczną. Większość samochodów to sprowadzone z Anglii land rovery. Wchodzimy do kościoła, mijamy pocztę i pomniki poświęcone wojnie o Falklandy, przechodzimy koło domu gubernatora Falklandów i dochodzimy do muzeum. Zwiedzamy muzeum, w którym dowiadujemy się o tutejszych zwierzętach, historii wyspy oraz wojnie brytyjsko-argentyńskiej o Falklandy w 1982 roku. Junta sprawująca wtedy władzę w Argentynie, aby odwrócić uwagę od problemów w Argentynie, wysłała wojsko (głównie młodych chłopców), którzy mieli zająć Falklandy. Argentyna od dawna rościła sobie prawo do tych wysp i nawet dzisiaj twierdzi, że to jej terytorium. Stanley – stolica – została zajęta bardzo szybko, bo na wyspie byli sami cywile. Po kilku dniach Wielka Brytania wysłała swoje dużo lepiej wyszkolone i wyposażone wojsko. Rozpoczęła się wojna na morzu i lądzie, podczas której Wielka Brytania zatopiła argentyńskie okręty i po 74 dniach odzyskała Falklandy. Muzeum opiekowała się kobieta, która przeżyła inwazję argentyńską. Mówiła o głodnych, źle ubranych i torturowanych z błahych powodów przez swoich przełożonych żołnierzach argentyńskich. Mówiła, że zasłoniła własnym ciałem 18-letniego żołnierza, którego chciał zastrzelić jego przełożony. Żołnierz uciekł a jej nic nie zrobili. Wyczytaliśmy także, że po wojnie Argentyna nie chciała przyjąć swoich żołnierzy, pojmanych przez Brytyjczyków. Wracając w stronę portu wchodzimy na pocztę wysłać widokówki do Polski, do sklepów z pamiątkami i supermarketu. Następnie płyniemy zodiakami na statek, czyścimy kalosze wchodząc do zbiorników dezynfekujących, przebieramy się i idziemy na obiad.



Pingwin magellański oraz brytyjska budka telefoniczna


W tym czasie statek wypływa z zatoki i kieruje się w stronę Południowej Georgii. Po południu Katja (Niemcy) prowadzi wykład o fotografii. Później jest także podsumowanie naszego pobytu na Falklandach i kolacja. Przed nami dwa dni na oceanie, zanim dopłyniemy do Południowej Georgii.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>