Ushuaia leży tylko 1000 km od Półwyspu Antarktycznego. Najkrótsza droga morska prowadzi Cieśniną Drake’a a jej przepłynięcie zajmuje około dwa i pół dnia. Jutro wieczorem powinniśmy dopłynąć do Ushuaii. Płynąc z Ushuaii na Falklandy ominęliśmy Cieśninę Drake’a, której się baliśmy najwięcej, bo słynie ona z ogromnych fal powodujących chorobę morską wśród pasażerów. Jednak dzisiaj ocean jest bardzo spokojny. Pogoda jest bardzo dobra, świeci słońce a temperatura powietrza wynosi 7°C. Pablo powiedział, że na ponad sto rejsów na Antarktydę, w których uczestniczył, ocean był tak spokojny tylko cztery razy. Dużo większe fale były podczas płynięcia z Południowej Georgii na Antarktydę. Wtedy niektórzy pasażerowie zaczęli się czuć gorzej i brali plastry oraz tabletki na chorobę morską. Były też przypadki przewrócenia się na korytarzu i pod prysznicem. Jak codziennie, załoga nie dała się nudzić pasażerom. Katja prowadziła wykład o różnych projektach badawczych na Antarktydzie, w których uczestniczyła. Wcześniej już słyszeliśmy jej spostrzeżenia z 15 miesięcy spędzonych na niemieckiej stacji Neumayer II. Dzisiaj pokazywała zdjęcia z odwiertów na Antarktydzie, podczas których wydobywa się lód powstały przed tysiącami lat służący do określenia składu gazów w atmosferze w tamtych czasach. Dowiedzieliśmy się też o transporcie, logistyce oraz maszynach służących do topienia lodu.
Kolejny wykład prowadził Christian. Mówił o mało znanym norweskim odkrywcy Hjalmarze Johansenie, który był członkiem największych wypraw zarówno Roalda Amundsena jak i Fridtjofa Nansena. Pomimo jego wiedzy, siły oraz zdolności umysłowych w mrozie i ciemności nigdy nie stał się sławny. Nie udało mu się zdobyć Bieguna Południowego, ponieważ pokłócił się z Roaldem Amundsenem. Przez cały rejs słyszeliśmy, że mostek kapitański jest cały czas otwarty dla pasażerów. Dzisiaj postanowiliśmy skorzystać z okazji i tam pójść. Kapitana nie było, ale był jego zastępca. Na mostku były same przyciski, diody, wskaźniki i monitory. W zasadzie statek płynął sam, na ustawionym wcześniej kursie. Mogliśmy tam spędzić ile chcemy czasu, nie można tylko było niczego dotykać.
Po obiedzie zaproszono nas na quiz, który składał się z 50 pytań. Pasażerowie mieli podzielić się na grupy po 6-8 osób. Pytania dotyczyły naszego rejsu oraz informacji podawanych podczas wykładów. Ułatwieniem były cztery możliwe odpowiedzi do wyboru. Wszystkie grupy poradziły sobie dobrze, bo miały ponad 20 punktów. Ku naszemu zaskoczeniu nasza grupa wygrała. Piękny dzisiejszy dzień zakończył się cudownym zachodem słońca, jakbyśmy byli na rejsie po Morzu Śródziemnym. Razem z innymi pasażerami skorzystaliśmy z tej okazji i wyszliśmy na zewnętrzny pokład, aby to nakręcić i zrobić sobie zdjęcia.