Ernest Shackleton był dowódcą wyprawy na Antarktydę, która rozpoczęła się w 1914 roku. Jednak statek nie dopłynął do Antarktydy, ponieważ został uwięziony przez krę lodową w lutym 1915 roku. Załoga miała nadzieję na możliwość uwolnienia statku w kolejne lato, jednak w październiku 1915 statek został zmiażdżony przez powiększającą się pokrywę lodową i zatonął. Dla 28 osób zaczęła się walka o przetrwanie. Załoga dotarła na koniec kry lodowej ciągnąc za sobą trzy łodzie ratunkowe. Na tych łodziach dopłynęli do Elephant Island, gdzie rozbito obóz. Shackleton wziął najlepszą łódź i wraz z pięcioma osobami popłynął na odległą o 1200 km Południową Georgię. Po dotarciu na Południową Georgię musiał jeszcze pokonać ośnieżone góry, aby dostać się do stacji wielorybniczej Stromness, skąd rozpoczęła się akcja ratunkowa. Wszyscy członkowie wyprawy przeżyli i zostali uratowani., co można określić mianem cudu.
Jim obudził nas przez głośniki o 5:50, aby nas poinformować, że dopłynęliśmy do Elephant Island na Szetlandach Południowych. Wyspa wzięła swoją nazwę od obecności słoni morskich (elephant seal) oraz jej kształtu. Wyszliśmy na pokład, ale było szaro, zimno i padał śnieg. W takiej pogodzie łatwiej sobie wyobrazić jak ciężko było tu przeżyć 22 członkom załogi Shackletona, którzy spędzili tu prawie pięć miesięcy bez żadnych gwarancji na uratowanie. Żywili się pingwinami maskowymi (Chinstrap Penguin), które miały i wciąż mają tutaj swoją kolonię. Na plaży znajduje się brązowa statua kapitana Piloto Pardo, który dzięki Shackletowi przypłynął na ratunek i uratował ludzi z tej opuszczonej wyspy.
O godzinie 6:30 poproszono wszystkich pasażerów o stawienie się na najwyższym pokładzie zewnętrzym, gdzie zrobiono nam zdjęcie grupowe. Na szczęście do tego czasu pogoda już się trochę poprawiła. Chwilę później usłyszeliśmy komunikat, że przy statku pływają finwale (Fin Whale). Przyglądaliśmy się im kilkanaście minut i popłynęliśmy w dalszą drogę. Zaczęły się pojawiać małe góry lodowe, znak tego, że zbliżamy się do Antarktydy. Wszyscy wyszli na zewnątrz, gdy pojawiły się dwie duże góry lodowe, na których stały grupy pingwinów białobrewych (Gentoo penguin) i pingwinów maskowych (Chinstrap penguin). Wtedy poczuliśmy przedsmak Antarktydy. Na dzisiaj planowane było lądowanie na Cape Lookout, na południowym brzegu Elephant Island, jednak warunki były zbyt trudne. Statek popłynął na południe w stronę Gibbs Island, ale dowództwo wyprawy uznało, że lądowanie tam jest także zbyt niebezpieczne. O godzinie 16:30 Christophe prowadził wykład o ptakach spotykanych przy wybrzeżu Antarktydy. Poźniej Andreas opowiadał o orkach, które widzieliśmy poprzedniego dnia. Następnie Christian mówił o politycznym statusie Antarktydy i jak doszło do utworzenia Traktatu antarktycznego (Antarctic Treaty). Później Jim stwierdził, że naszym planem na jutro jest wpłynięcie do kanału Antarctic Sound i szukanie miejsca na kolejne lądowanie. Po kolacji Katja opowiadała o 15 miesiącach spędzonych na niemieckiej stacji Neumayer II na Antarktydzie. Mówiła o syndromie zamknięcia w jednym miejscu z kilkoma osobami, samotności, nocy trwającej 9 miesięcy, wietrze przewracającym ludzi i mrozie, który zamraża kombinezony, że stoją sztywno.