<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-01-09 Południowa Georgia: Gold Harbour i Cooper Bay

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy lądowaniem o 6:30 w Gold Harbour. Pogoda jest rewelacyjna, świeci słońce i nie ma wiatru. Dopływamy zodiakami do czarnej, piaszczystej plaży, za którą leżą strome, wysokie, ośnieżone góry. Widoki są przepiękne. Na plaży leżą uszatki i słonie morskie. Plaża jest zatłoczona zwierzętami do tego stopnia, że nasi przewodnicy muszą wyznaczyć tyczkami trasę, którą mamy się poruszać. Okolice patrolują petrelce olbrzymie (giant petrel) i wydrzyki (skua), które polują na zranione lub martwe pingwiny.



Plaża w Gold Harbour oraz walczące słonie morskie


Przechodzimy kilkaset metrów trasą wyznaczoną między zwierzętami i dochodzimy do ogromnej kolonii pingwinów królewskich. Podczas tego rejsu widzieliśmy już tysiące pingwinów królewskich, ale wciąż nam się bardzo podobają i nie mamy ich dosyć. Tym razem możemy z bliska przyjrzeć się pingwinom wysiadującym jaja. Okazuje się, że pingwiny królewskie stoją z jajem położonym na stopach i z góry ogrzewają je własnym ciałem. Jajo jest całe zasłonięte i widzimy je tylko przez chwilę, gdy pingwiny poprawiają ich położenie. Widzimy też małe, brązowe, włochate pingwiny, które chodzą jak cień za swoim rodzicem. Wygląda to bardzo śmiesznie. Dodatkowo oglądamy kilka pingwinów białobrewych (Gentoo penguin), które musiały chyba pomylić kolonię i nie pasują do całej reszty. Słońce nie jest jeszcze za mocne. Czujemy, że zrobimy tu jedne z najlepszych zdjęć podczas całego rejsu.



Pingwiny królewskie w Gold Harbour, po prawej stronie widać jajo


Widzimy, że niektórzy z naszych towarzyszy zdołali przecisnąć się trochę dalej i dojść do samego brzegu morza. Robimy slalom między słoniami morskimi i także jesteśmy na samym brzegu plaży. Tutaj obserwujemy pingwiny wchodzące do wody. Niektóre wchodzą na dwóch stopach i są przewracane przez falę. Inne kładą się na brzuchu i czekają, aż je zabierze fala. Za to leżące na plaży słonie morskie robią śmieszne miny oraz drapią się po brzuchu i po głowie. Do zodiaków wracamy tą samą drogą, mijając w drodze powrotnej kolonię pingwinów.



Pingwiny królewskie na plaży


Po naszym powrocie, statek płynie do Cooper Bay, gdzie będzie nasze ostatnie lądowanie na Południowej Georgii. Obiad jest opóźniony z powodu zauważenia kolejnych wielorybów. Tym razem oglądamy długopłetwce (Humpback whale), które słyną z wydawania niskich złożonych dźwięków, słyszalnych na przestrzeni setek kilometrów. Naszym celem w kolejnym lądowaniu są pingwiny złotoczube (Macaroni penguin), które gnieżdżą się na wzgórzach. Po wylądowaniu na plaży wdrapujemy się pod bardzo stromą górę, gdzie w wysokiej trawie znajduje się kolonia pingwinów. W zaroślach leży kilka uszatek, które denerwują się na nasz widok. Idziemy między trawami po śliskiej, błotnistej ziemi. W tych warunkach kilka osób się przewróciło. Przewodnicy ustalili linię, której nie powinniśmy przechodzić.



Słoń morski or pingwin złotoczuby


Kolonia wygląda zupełnie inaczej niż kolonie innych gatunków pingwinów, gdzie pingwiny stoją w gromadzie blisko siebie. Tutaj pingwiny stoją w małych grupach oddalonych od siebie o kilka metrów. Trawa jest wyższa od pingwinów, dlatego niektóre pingwiny zauważamy dopiero będąc metr od nich. Same pingwiny złotoczube wyglądają bardzo śmiesznie, bo mają kępę żółtych włosów na głowie. Podobne są do pingwinów skalnych (rockhopper penguin), z wyjątkiem tego, że te drugie mają tylko żółte brwi. Za nami dwa dni spędzone na Falklandach oraz cztery cudowne dni spędzone na Południowej Georgii. Już teraz jesteśmy zadowoleni z rejsu i z całego serca możemy go polecić a przed nami jeszcze kilka dni na Antarktydzie.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>