<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-09-15 Malindi – Mombasa

Rano budzi nas tropikalny deszcz. Ponieważ pogoda się nie poprawia, postanawiamy od razu jechać do Mombasy. Praktycznie całą drogę padał deszcz a niebo było przesłonięte chmurami. Po przyjeździe na miejsce idziemy zostawić plecaki w Baracha Guest House w centrum miasta. Idziemy do katedry a następnie do Old Court (obecnie nie ma tu już galerii) oraz pod Fort Jesus, ale nie wchodzimy do środka, licząc na lepszą pogodę następnego dnia.



Old Court i hinduska świątynia


Następnie jemy obiad w Blue Room Restaurant i idziemy do świątyni Sikh’ów. Oprowadza nas sam duchowny na specjalne zaproszenie. Świątynia mieści się w nowoczesnym budynku – nie ma co liczyć na drugie Amritsar, ale miło, że specjalnie dla nas otworzyli. Potem idziemy do świątyni hinduskiej, do której można wejść tylko z przewodnikiem. Korzystamy i nie żałujemy. Przewodnik, choć jest katolikiem, to ciekawie opowiada o różnych obrazach z życia hinduskich bogów.



Wnętrze hinduskiej świątyni oraz kły słonia


Następnie idziemy pod słynne kły słonia. Niestety z bliska widać łączenia na płytach i nie wygląda to już tak ciekawie jak na pocztówkach z dzieciństwa. Potem próbujemy odnaleźć świątynię hare krishna, ale w tym miejscu, w którym mamy ją zaznaczoną w przewodniku, stoi meczet. Chyba się coś komuś pomyliło. Popołudnie spędzamy na robieniu testów na robaki oraz na wizycie u lekarza, bo Przemek miał na stopie jakiegoś robaka (myślimy, że to dżigas).


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>