<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-09-06 Naivasha – Amboseli NP

Po śniadaniu wyjeżdżamy w długą drogę do Amboseli. Korki są niemiłosierne a kierowcy ciężarówek wyprzedzają na trzeciego. Ciągniemy się w wielkim sznurku za innymi samochodami. Z Nairobi zabieramy prywatnego kucharza. Może nareszcie uda nam się coś zjeść, bo niestety ostrzeganie o mojej diecie dla diabetyków nie odniosło do tej pory większych skutków i ciągle chodzę przez to głodna. Nawet na lunchu mogłam zjeść tylko smażoną kapustę i żylastą wołowinę.



Zebry i słonie w Amboseli NP


Około 16:00 dojeżdżamy do kampingu, zostawiamy rzeczy i jedziemy na popołudniowe safari. Kilimanjaro niestety nie widać, jest zasłonięte chmurami. Amboseli oznacza w języku Masajów miejsce pełne kurzu i szybko po wjeździe do parku można się o tym przekonać. Zwierzęta są w oddali. Przy samej drodze, blisko widzimy tylko słonie, antylopy, zwłaszcza białe gnu i zebry. Żyrafy, guźce, strusie możemy oglądać tylko z daleka. Pierwsze wrażenie mamy takie sobie z tego parku, ale pogoda też niezbyt sprzyja innemu nastawieniu. Nowy kucharz spisuje się znacznie lepiej i wieczorem jemy pierwszą w Kenii rybę.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>