Rano budzą nas szalejące wokół domku małpy. Jemy śniadanie a potem spacerujemy plażą do Mirembe Resort. Jest to rzeczywiście chyba najbardziej zadbany hotel w tej części wyspy z ładną, wyczyszczoną plażą, choć standard wszystkich z nich jest podobny (ceny również). Wracamy do nas na plażowanie.
Czas płynie tu spokojnie. Nie ma praktycznie innych turystów, można się poczuć jak na prawdziwych wakacjach. Jedyny minus jest taki, że nie można pływać w jeziorze Wiktora z powodu bilharzii. Oczywiście widzimy miejscowych kąpiących się w jeziorze, ale sami nie podejmujemy tego ryzyka. Idziemy na smaczny lunch do Mirembe Resort.
Wracamy do nas, plażujemy i o 17:00 idziemy do portu. Oczekując na prom postanawiamy przejść się po wiosce. Spotykamy dużo radosnych dzieci. Jeden chłopiec kąpie się w misce z wodą. Inny 2-latek na golasa biegał z wielkim nożem. Ogólnie nikt się tutaj dziećmi nie przejmuje. Przypływa statek. Znów przyjechali przedstawiciele wszystkich lodge’ów. Fajnie to wygląda. Dzisiaj mają niezły połów, bo przyjechało ok. 10 turystów. Przemek idzie jeszcze na rolexa i wracamy na zachód słońca do nas do hotelu.