<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-07-01 Murchison Falls National Park

Wstajemy o 6:00 a o 6:30 wyruszamy na jazdę. O 7:00 przeprawiamy się promem na drugi brzeg rzeki i jedziemy na nasze pierwsze safari w tym parku. Zaczyna się dobrze. Od razu widzimy dużo antylop i żyraf. Potem spotykamy bawoły, koby ugandyjskie, oribi – małe antylopy, czaple, słonie, guźce i różne ptaki. Park jest ładny, zielony, choć dość wysokie trawy czasem utrudniają obserwację. Najdłużej zatrzymujemy się jednak przy dwóch lwicach, które spokojnie siedzą sobie w towarzystwie żyrafy i antylop w cieniu. Jedna z nich podchodzi nawet bardzo blisko naszego samochodu.



Hartebeest (bawolec) i lwica


Z kierowcy jesteśmy zadowoleni średnio. Jeździ zbyt szybko i bardzo szybko chciał też opuścić park, choć i tak wszyscy spotykają się o 11 na promie powrotnym. Po naszej interwencji jedziemy na jeszcze jedną rundę koło Paraa Safarii Lodge. Tu widzimy ciekawe jaszczurki i pawiany. Wracamy do Red Chilli i odpoczywamy na tarasie. W tym czasie przychodzi do nas grupa 5 guźców. Chodzą po terenie kampingu jak psy koło domu. W końcu odpoczywają w cieniu pod drzewem. Jemy obiad i o 14 jedziemy do biura Wild Frontiers, gdzie kupujemy wycieczkę łódką do wodospadów.



Żyrafa i samica koba ugandyjskiego


Wypływamy o 14:30. Wycieczka nie jest tak ciekawa jak w Queen Elizabeth NP. Widzimy dużo mniej zwierząt: koby ugandyjskie, guźce, słonia, hipopotamy i różne ptaki. Dystans do wodospadów jest duży, więc statek płynie dość szybko, żeby w 3 godziny obrócić w dwie strony. Przed samymi wodospadami widzimy jeszcze krokodyle w tzw. zatoce krokodyli. Statek nie podpływa zbyt blisko do wodospadu. Widać go jedynie z daleka i to przez krótki czas, dlatego warto wysiąść i wybrać się na pieszą wycieczkę w górę wodospadu.



Żurawie oraz Murchison Falls


Jest parno i gorąco, więc warto zabrać ze sobą dużo wody do picia i nakrycie głowy. Po drodze przystajemy kilkanaście razy, aby z różnej perspektywy zrobić zdjęcia najpierw jednemu wodospadowi a następnie obydwu i Nilowi. W końcu dochodzimy do samego szczytu wodospadu. Wycieczka ta była chyba najlepszym punktem tego dnia. Zdecydowanie nie warto poprzestawać na widoku wodospadów z góry i z łódki, bo najlepsze widoki są na trasie. Wracamy do Red Chilli, jemy kolację, kąpiemy się i idziemy spać.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>