<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-06-29 Kibale Forest National Park – Fort Portal

Dzień rozpoczynamy śniadaniem o 6:00. O 6:30 czekamy już na przewodnika, ale niestety zatrzymały go po drodze do pracy słonie. W efekcie wyruszamy z półgodzinnym opóźnieniem. Nasza przewodniczka ma broń, ale jak sama mówi, to tylko na wypadek spotkania słoni. Już na samym początku trekkingu spotykamy trzy rodzaje małp. Po około godzinie udaje nam się zobaczyć pierwsze szympansy. Na razie z daleka, bo siedzą na koronach drzew i jedzą śniadanie w postaci owoców. Pozostałości spadają na dół. Trzeba więc uważać, żeby nie dostać w głowę. Potem idziemy trochę dalej i widzimy jak samiec alfa schodzi na dół a za nim kilka innych szympansów. Siadamy blisko nich i obserwujemy je przez około pół godziny.



Szympansy w Kibale Forest National Park


Po tym czasie dołączają do nas turyści, którzy przyszli na tropienie szympansów. Podążamy wraz z nimi za jednym z szympansów przez ponad pół godziny. Potem szympansy znów wchodzą na drzewo i musimy czekać aż zejdą. Pozostali turyści muszą już wracać, więc znów zostajemy sami. Widać też, że jesteśmy lepiej traktowani niż pozostali. Mamy swojego przewodnika, który nas prowadzi osobno i ustawia nas w najlepszym miejscu do obserwowania szympansów. Praktycznie cały dzień upływa nam na chodzeniu za szympansami i czekaniu aż zejdą na dół. Jest to bardzo fajne i pouczające doświadczenie. O wiele lepsze niż przyjście tu tylko na godzinę. Postanawiamy wrócić z popołudniową grupą.



Szympansy w Kibale Forest National Park


W drogę powrotną wyruszamy ok. 15:30. O 16 jesteśmy w centrum turystycznym. Zabieramy plecaki, żegnamy się i idziemy łapać taksówkę w drogę powrotną do Fort Portal. Na szczęście nie musimy długo czekać. Taksówkarz podwozi nas nawet do kościoła na Mszę, bo dzisiaj niedziela. Jesteśmy nieco spóźnieni, ale lepsze to niż nic. Msza jest w języku angielskim, ale trudno wszystko zrozumieć. Zresztą ugandyjski angielski to momentami zupełnie nieznany nam język. Po Mszy idziemy do Visitor’s geusthouse w centrum, gdzie zostajemy na noc. Kolację jemy w nowym miejscu, bardzo ładnym i z przepysznym jedzeniem – Duchess. Załatwiamy sobie także matatu na 6 rano, które jedzie bezpośrednio do Hoimy.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>