Rano wstajemy szybko, idziemy na spacer wzdłuż plaży. Widzimy ładną kapliczkę usytuowaną na skalach tuż przy morzu oraz latarnię morską. Kupujemy świeży chleb w markecie i idziemy do portu. Miasteczko jeszcze śpi. Ulice są prawie puste. Po śniadaniu idziemy z plecakami na dworzec, po drodze robiąc jeszcze zdjęcia pomnika ręki na plaży. Tym razem autobus jedzie szybciej do Montevideo i 2 h 15 później jesteśmy już w mieście. Kupujemy bilety na następny dzień do Colonii i jedziemy miejskim autobusem CA1 do centrum, prawie pod sam hostel El Viajero.
Zostawiamy plecaki i idziemy deptakiem w kierunku Mercado del Puerto. Jest pora obiadowa i mieszkańcy stolicy przychodzą tu na obiad. Tłok jest niesamowity a zapachy nieziemskie. Postanawiamy pójść jednak najpierw do muzeum karnawału obok a potem tu wrócić na obiad. Muzeum nas rozczarowuje. Wyobrażaliśmy sobie, że będzie tu dużo zdjęć i kostiumów, a tych jest w sumie niewiele. Ogólnie nie polecamy odwiedzania tego miejsca. Nic ciekawego nie można się tu dowiedzieć ani zobaczyć. Myślę, że przeciętny mieszkaniec Montevideo ma lepszy asortyment w domu. Wracamy na targ, gdzie zamawiamy chivito a la plata dla dwojga. To typowe danie urugwajskie składające się ze steku z jajkiem, serem i szynką, sałatki oraz olbrzymiej porcji frytek.
Dalej idziemy do portu. Ta cześć miasta wygląda na smutną i zaniedbaną. Aż trudno uwierzyć jak bardzo się rożni od Punta del Este. Jest niedziela, więc ulice są prawie puste. W porcie rybacy łowią ryby. Później idziemy na plaza Independencia. Tu stolica maluje się bardziej kolorowo i nowocześnie. Widzimy teatr Solis, bramę do miasta, mauzoleum Artigasa, narodowego bohatera w walce o niepodległość kraju. Jest tu też bardzo ciekawy wieżowiec z wieżyczką. Idziemy dalej jeszcze wzdłuż Av 18 de Julio przez 2 następne place i wracamy na plac konstytucji. Kupujemy tu pyszne i ogromne lody i wracamy do hostelu. Jak na stolicę, to dość niewiele tu atrakcji. Nawet muzea wydają się nieciekawe i ich opisy nie zachęcają do zwiedzania. Na pewno była to jedna z najmniej ciekawych stolic jakie widzieliśmy.