<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2014-02-08 Castro -> Pucon

Rannym autobusem jedziemy do Puerto Montt. Na miejscu kupujemy bilety na dalszą podróż w firmie JAC, która jako jedyna jeździ do Pucon z tego miasta. W autobusie kładziemy plecak na górną półkę. Niestety ktoś wykorzystuje to, że czytamy książki i podmienia nasz plecak na pusty, wypełniony butelką po piciu i reklamówkami. Prawdopodobnie widzieliśmy nawet tego faceta. Orientujemy się dość szybko, ale nic już nie możemy zrobić, bo autobus zdarzył odjechać. Poza tym gdzie szukać w mieście taką osobę. Rozgoryczeni, bo straciliśmy komputer z naszymi wszystkimi zdjęciami z podroży na Antarktydę oraz po Ziemi Ognistej i Patagonii, kartkami, danymi Przemka do pracy, przewodnikiem po Argentynie, słownikiem, lekami i ładowarkami. Nie możemy uwierzyć, że tak się daliśmy oszukać. Zwykle plecak leżał pod nogami, ale tym razem nie było miejsca i wrzuciliśmy go na górę. Na dodatek autobus się psuje pod Villaricą. Musimy wysiąść i zmienić autobus.



Kobiety sprzedające empanady w Castro


Po dotarciu na miejsce kupujemy wycieczkę w hostelu One Way, gdzie śpimy. Po całym tym zdarzeniu nie mamy nawet siły chodzić i szukać tańszych cen czy ofert innych firm. Właścicielka hostelu oferuje się, że `pójdzie z nami na policję zgłosić całe zdarzenie. Po drodze idziemy przymierzyć ubrania do firmy, z którą będziemy się wspinali na Villaricę. Dostajemy spodnie i kurtkę. Buty mamy swoje, ale też dają w razie potrzeby. Wyposażają nas także w plecak. Na policji nie działają zbyt szybko, ale jakoś udaje nam się zgłosić szkodę. W poniedziałek za 2 dni mamy odebrać kopię raportu. Idziemy na zakupy. Kiepsko w nocy śpimy, bo nerwy nas nie opuszczają.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>