Po smacznym śniadaniu jedziemy busikiem, który zabiera nas z hostelu na stację początkową historycznej kolejki El Tren del Fin de Mundo, która kiedyś jeździli więźniowie z Ushuaia do pracy a obecnie z uroków tej wąskotorówki, która jest bardzo skomercjalizowaną atrakcją, ale jednocześnie urokliwą, korzystają codziennie rzesze turystów. Po drodze kolejka zatrzymuje się na jednym przystanku, gdzie można wysiąść i przejść się kawałek na górkę, by zobaczyć wodospady i na dół, żeby zobaczyć szałasy plemienia Yamana. W czasie jazdy po hiszpańsku, angielsku i portugalsku opowiadana jest historia więzienia oraz życia więźniów. Jest to więc niezłe uzupełnienie w stosunku do muzeum, które odwiedziliśmy w mieście. Z okien pociągu widać strumienie, góry, pola, na których pasą się zwierzęta oraz martwy las. Ze stacji kolejki idziemy Sendera Costanera, szlakiem wiodącym wzdłuż brzegu jeziora. Bardzo nam się ta droga podoba, jesteśmy nawet zdziwieni, że nie ma na niej zbyt wielu turystów.
Potem dopiero widzimy, że większość zwiedza park autobusem podjeżdżając do każdego z czterech przystanków w parku i robiąc tam zdjęcia. My jednak zdecydowanie polecamy pieszą wędrówkę. Po drodze mijamy urokliwe plaże, zatoki i przepiękne, niespotykane w Polsce gatunki ptaków. Dochodzimy do informacji turystycznej z malutkim muzeum, które zwiedzamy i idziemy dalej wzdłuż jeziora do schroniska. Po drodze mijamy pole namiotowe, na którym wiele osób, w większości Argentyńczyków grilluje. Przy jeziorze spotykamy kolejne piękne ptaki. Pijemy herbatę i podjeżdżamy autobusikiem do następnego przystanku, gdzie idziemy do Laguna Negra. Jeziorko jest rzeczywiście ciemne, znacznie bardziej niż poprzednie. Dalej kontynuujemy drogę szlakiem Senda Hiti XXIV wzdłuż Lago Roca. Po drodze jest kilka punktów widokowych na jezioro. Szlak kończy się na granicy argentyńsko-chilijskiej. Z ostatniego przystanku wracamy ostatnim autobusikiem do Ushuaia. Idziemy na Mszę Świętą do miejscowej parafii. Po przejściu ok. 20 km po parku szybciutko zasypiamy.