<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2011-12-10 Chipata (16486 km)

Rano mieliśmy wyruszyć do South Luangwa NP, ale okropnie padało i stwierdziliśmy, że w taką pogodę nie ma co się pchać do parku narodowego, szczególnie, że noclegi tam są drogie. Pojechaliśmy do centrum, gdzie chcieliśmy wymienić pieniądze. Niestety tutaj także przelicznik był równie kiepski jak na granicy, 19 do 1 (kurs bankowy 29 do 1). Ostatecznie skusiliśmy się na propozycję miejscowego cinkciarza 21 do 1. Na początku policzył na kalkulatorze kwotę, która okazała się znacznie zaniżona. Następnie niczym daliśmy swoje pieniądze, dostaliśmy od niego pieniądze, ale brakowało jednego banknotu. Sprawdził, dodał jeden banknot, my sprawdziliśmy i tym razem brakowało pięciu. Nie widzieliśmy jak to się stało. Dwa razy chciał nas oszukać, więc powinniśmy się wycofać, ale tego nie zrobiliśmy.



Początek pory deszczowej w Dean’s Hill View Lodge.


Gdy już mieliśmy przeliczone pieniądze, daliśmy swoje i chcieliśmy odejść. Cinkciarz, po uwagach ze strony swoich kolegów stwierdził, że jednak dał nam za dużo i nie chce za tyle wymienić naszych pieniędzy. Zaproponował kurs 19 do 1, na który nie chcieliśmy się zgodzić. Baliśmy się problemów ze strony cinkciarzy, więc oddaliśmy mu zambijskie kwacha, niestety on nam oddał kwotę o 6 banknotów (3000 malawijskich kwacha, czyli około 60 zł) mniejszą. Gdy się zorientowaliśmy, że taka sytuacja ma miejsce nie mieliśmy już nawet kogo ścigać. Po gościach ślad zaginął. Morał z tego taki, żeby nie wymieniać tutaj pieniędzy u cinkciarzy. Już na granicy mówili, że cinkciarze oszukują. Popołudnie spędziliśmy w Dean’s Hill View Lodge grając w karty, sudoku i oglądając zdjęcia z podróży.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>