Wstaliśmy o 5:00 by złapać poranną matolę (tak tu się nazywa otwartego pickupa) do Monkey Bay, skąd chcieliśmy popłynąć legendarną Ilalą na wyspę Likoma. Kiedy jednak doszliśmy do portu okazało się, że Ilala zepsuła się 2 tygodnie wcześniej w Chilumba i wciąż ją tam naprawiają. Wiedzieliśmy, że nie mamy innej możliwości dostania się na wyspę, więc musieliśmy drastycznie zmienić nasze plany i udaliśmy się w stronę granicy z Zambią. Po drodze wielokrotnie musieliśmy zmieniać środki transportu: w Salima, w Lilongwe a następnie na granicy z Zambią. Przy wjeździe do Zambii zostaliśmy nawet zapytani o szczepionkę na żółtą febrę, choć w przewodniku nie było informacji, że przy wjeździe do Zambii będzie sprawdzana. My mieliśmy ją na szczęście, ale zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy jej nie mieli.
Na granicy okazało się także, że bardzo niekorzystnie wymieniają malawijskie kwacha na zambijskie (traci się około 30 %). Niezadowoleni z przelicznika (a mieliśmy sporo gotówki, bo byliśmy przygotowani na wyjazd na Likomę) stwierdziliśmy, że spróbujemy sprzedać je w Chipata lub innym turystom, którzy wybierają się do Malawi. Wymieniliśmy tylko 100 USD w banku znajdującym się na granicy (kwacha niestety nie wymieniali), żeby mieć za co dojechać do Chipata. Po stronie zambijskiej wzięliśmy współdzieloną taksówkę, która wysadziła nas na stacji benzynowej Total w Chipata, skąd już było bardzo blisko do Dean’s Hill View Lodge.