Przed 4:00 spod Mcela złapaliśmy autobus znanej nam firmy Mining Nice jadący do Nampuli. Droga upłynęła nam w wielkim hałasie (cały czas głośno leciały teledyski, co zdaje się być normą w autobusach tej firmy, gdyż identycznie było w autobusie z Beiry do Nampuli). Miejscowym to zupełnie nie przeszkadza. Wręcz przeciwni klaskali i śpiewali razem z piosenkarzami, jak gdyby byli właśnie na ich koncercie. Kierowca autobusu natomiast szalał na drodze i już o 9:00 byliśmy w Nampuli.
Po ostatnich przebojach z obsługą Residential Farhana postanowiliśmy pójść do Residential A Marisqueira, gdzie było nieco drożej, ale bez karaluchów i z cichszą klimatyzacją. Polecany przez Yaho de Ville Hotel Lurio niestety znacznie podniósł ceny i obecnie dwójka kosztuje tam prawie 100 USD. W samej Nampuli nie ma zbyt wiele do zwiedzania. Godna polecenia jest jedynie katedra Matki Boskiej Fatimskiej, znajdująca się naprzeciwko Hotelu Girassol. Nawet Shoprite, w którym chcieliśmy się zaopatrzyć w jedzenie na podróż pociągiem nie dał rady się utrzymać w tym mieście i został zamknięty. Przed 14 poszliśmy na stację kolejową kupić bilety na pociąg. Niestety okazało się, że następnego dnia (sobota) będzie jechał skład jedynie z trzecią klasą wagonów, pomimo iż w ten dzień powinien jechać także wagon drugiej klasy, na którą chcieliśmy kupić bilety. No cóż, nie mieliśmy wyboru, kupiliśmy bilety na trzecią klasę i poszliśmy odpocząć w schłodzonym pokoju hotelowym.