<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2011-11-29 Ibo Island (14630 km)

Mimo, że rano przywitało nas słoneczko, to dość szybko zrobiło się pochmurno i szaro. Myśleliśmy o wycieczce na wyspę Quirimba, ale stwierdziliśmy, że piesza wędrówka przez kilka godzin w takim upale nie będzie dobrym pomysłem. Ibo nie ma też jako takiej plaży w samym mieście (jest jedna ale po przeciwnej, wschodniej stronie wyspy), więc nie pozostało nam nic innego jak pospacerować po mieście. Chcieliśmy też popływać, ale z powodu odpływu było to niemożliwe aż do popołudnia, kiedy to poziom wody znów zaczął się podnosić. Poleżeliśmy także trochę w ogrodzie.



Kobieta z maseczką musiro oraz kościół na Ibo.


Chłopiec, który z nami chodził, kiedy przypłynęliśmy na Ibo zaproponował, że może nam zorganizować następnego dnia wycieczkę na wyspę Matemo. Przyprowadził też właściciela łodzi, który miał nas zabrać za 2000 MTN na całodniową wycieczkę. Umówiliśmy się, że o 19:00 damy mu odpowiedź a w między czasie poszliśmy się zapytać do Ibo Island Lodge (najdroższy hotel na wyspie), czy nie organizują jakiejś wycieczki następnego dnia lub za ile mogliby nas zabrać na Matemo. Właściciel Ibo Island Lodge (chyba Anglik) zaproponował nam, że zabierze nas na sand bank (piaszczyste wysepki powstające przy odpływie) tuż przy Matemo za 30 USD/os., jeśli jego goście też będą płynąć albo zorganizuje mam taką wycieczkę za 50 USD/os., jeśli będziemy sami. Za 150 USD zgodził się wypożyczyć łódkę na całodniową wycieczkę na Matemo, choć stwierdził, że sand bank jest ciekawszy. Kiedy wróciliśmy tam po dwóch godzinach, zdecydowaliśmy się popłynąć z jego gośćmi na sand bank. Później okazało się, że dobrze zrobiliśmy, gdyż miejscowy kapitan nie pojawił się o 19:00 w umówionym miejscu i nie popłynęlibyśmy nigdzie.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>