Gdy około 3:30 rozbrzmiał donośny głos muezina nawołującego na modlitwę, wyruszyliśmy szukać minibusa do Namialo, skąd mieliśmy złapać przejeżdżający tamtędy autobus do Pemby. Minibus znalazł się bardzo szybko i jechał od razu do Namialo (nie trzeba się było przesiadać za mostem), ale niestety ponad godzinę zajęło zbieranie ludzi. Później także jechaliśmy bardzo wolno, ponieważ ludzie jechali bardzo krótkie dystanse. W efekcie do Namialo dojechaliśmy około 7:30, czyli zbyt późno by złapać jeden z dwóch lub trzech autobusów przejeżdżających tamtędy codziennie rano. Ostatecznie do Pemby pojechaliśmy amerykańskim tirem z przyczepą, siedząc w kabinie kierowcy. Cena za przejazd była taka sama jak autobusem.
Po drodze kilkukrotnie zatrzymywała nas policja i widzieliśmy, że kierowca za każdym razem wręczał policjantowi 100 MTN łapówki. Nie dziwne więc, że dorabiają sobie przewożąc pasażerów (razem z nami jechało zmieściło się tam ponad 10 osób.). Po dotarciu do Pemby złapaliśmy jeszcze miejscowego minibusa, który podwiózł nas do centrum, do przystanku Mcel, skąd pieszo doszliśmy do Pensao Baia. Był to nasz najtańszy nocleg w Mozambiku. Na miejscu jest restauracja, w której serwują tanie i smaczne posiłki. Po południu poszliśmy jeszcze do bankomatu wypłacić pieniądze, bo na Ibo nie ma takiej możliwości. Niestety była niedziela i większość bankomatów nie miało już pieniędzy a jedyny który miał był w Millenium Bank i miał limit wypłaty w wysokości 3000 MTN. Dodatkowo, aby wypłacić pieniądze trzeba było przez godzinę stać w gigantycznej kolejce, co zresztą jest tu częstym widokiem przed bankomatami.