Tradycyjną miejscową żaglówką (dhow) popłynęliśmy z Włochami i Portugalką na najdalej oddalone wyspy archipelagu. Po drodze widzieliśmy delfina, który wyskakiwał nad wodę oraz przepłynęliśmy koło bardzo ładnej plaży hotelowej na Benguerze. Nasza załoga kupiła od miejscowych rybaków świeże rybki na obiad. Po dotarciu na Bazaruto wspięliśmy się nad wydmy, skąd rozpościerał się ładny widok na Benguerę i malutkie wysepki, które odsłaniają się w czasie odpływu pomiędzy nimi. Wydmy są naprawdę piękne i warto się wspiąć na sam szczyt, bo stamtąd widać, że środkowa część wyspy jest zielona. Wygląda prawie jak oaza, co nas bardzo zaskoczyło. Do łódki wróciliśmy już plażą obserwując po drodze kraby, uciekające przed nami w stronę morza albo do wcześniej wykopanych przez siebie dołków. Po powrocie czekał na nas przepyszny obiad składający się z krabów, ryb, ryżu, sałatki i sosu warzywnego w pomidorach.
Niestety po wspaniałym posiłku załoga oznajmiła, że musimy popływać z maską wokół Bazaruto i nie popłyniemy na rafę dwumilową (Two Mile Reef), bo są tam zbyt wysokie fale. Oczywiście na Bazaruto nie było rafy więc nie byliśmy zadowoleni z tej decyzji, w szczególności, że rafa dwumilowa jest jednym z najlepszych miejsc w Mozambiku na nurkowanie i snorkeling. Dodatkowo wydawało nam się, że załoga nie może wiedzieć jaka jest tam sytuacja, skoro rafa jest oddalona 10 km i nawet nie spróbowaliśmy tam podpłynąć łodzią. Poza tym właściciel Amor do Mar, kiedy nas odprowadzał rano do łódki powiedział, że jeśli nie będzie warunków, to załoga nas nie zabierze na rafę dwumilową i żebyśmy na nich nie naciskali, bo to może być zbyt niebezpieczne. Nigdy nie dowiemy się, czy rzeczywiście nie mogliśmy tam popłynąć, czy załodze się po prostu nie chciało.
W zamian za to pojechaliśmy jeszcze na bardzo ładną plażę na Benguerze i postanowiliśmy pogadać z właścicielem Amor do Mar na temat zwrotu części pieniędzy lub obniżeniu ceny na kolejną wycieczkę. Rzeczywiście właściciel łodzi sam zaproponował nam, że następnego dnia zabierze nas za połowę ceny na Magaruque, jak tylko dowiedział się, że nie jesteśmy do końca zadowoleni z wycieczki, bo nie byliśmy na rafie dwumilowej.