O 5:20 wyjechaliśmy z naszego hostelu teoretycznym shuttlem (organizowanym przez hostel Fatima w Maputo) do Praia do Tofo. Już po pół godziny mogliśmy się przekonać, że shuttle to nie będzie. Przesadzono nas bowiem z minibusika, którym jechaliśmy do zwykłego publicznego autobusu. Podczas całej podróży, która odbywała się w wielkim ścisku kierowca zatrzymał się tylko raz. To mało jak na osiem godzin jazdy w takich warunkach. W Inhambane zostaliśmy poinformowani, że autobus dalej nie jedzie, bo jest zepsuty i musimy się kolejny raz przesiąść do minibusa, który zawiezie nas do hostelu Fatima w Tofo. Oczywiście zepsuty autobus jeszcze tego samego dnia wracał do Maputo. Tak więc wygląda shuttle w wydaniu mozambijskim. Ostatecznie jednak dojechaliśmy na miejsce, oglądnęliśmy kilka hoteli, ale i tak najbardziej spodobało nam się w Fatima’s Nest. Ceny również były konkurencyjne, bo była akurat promocja, jeśli się zostawało na cztery lub więcej noce.