Droga N1 z Nelspruit do Pretorii jest płatną autostradą, pomimo iż w większości ma po każdej stronie drogi jedynie jeden pas. Około 13 dojeżdżamy do bram Parku Narodowego Pilanesberg i od razu udajemy się na pole namiotowe wykupić sobie miejsce. Około 14 wjeżdżamy do parku na popołudniowe safari. Pilanesberg jest zupełnie inaczej ukształtowany niż parki, w których do tej pory oglądaliśmy zwierzęta. Przede wszystkim oczka wodne to jeziora utworzone za pomocą tamy, tak, aby zwierzęta miały gdzie przyjść się napić. Poza tym teren jest górzysty i zapewnia doskonałą widoczność, nawet bardzo oddalonych zwierząt. Można nawet wjechać na punkt widokowy, z którego rozpościera się piękna panorama Pilanesbergu. W centrum znajduje się stary budynek sądu, gdyż dawniej teren parku był zamieszkały przez ludzi. Widzimy zebry, gnu, guźce, kudu, słonie, impale, nosorożca, hipopotamy, żyrafy i sporo ptaków. Większość spotykamy jednak nie przy oczkach jak to było w innych parkach.
Wieczorem rozbijamy się na kampingu, który okazuje się być zapełniony miejscowymi. Mieszkańcy RPA bardzo lubią kampingi a grillowanie wydaje się sportem narodowym. My jednak nie widzieliśmy aż tylu ludzi w samym parku, prawdopodobnie przyjechali tu na dłuższe wakacje i rzadko wjeżdżają do parku.