<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2010-10-23 Varanasi -> Khajuraho

Wstajemy o 5:30, żeby na wschód słońca być przy ghatach. O tej porze Varanasi wygląda najlepiej. Ludzie przychodzą obmywać się w Gangesie a po samej rzece pływają niezliczone tłumy łódek z turystami. My także płyniemy wzdłuż wybrzeża przyglądając się ludziom aż dopływamy do burning ghat. Nie ma tu takiej atmosfery, jak w Pashupatinath w Nepalu, choć właśnie to miejsce jest uważane przez hindusów za najświętsze do bycia skremowanym. Sam Ganges jest bardzo zanieczyszczony. Dziwimy się, że Hindusi nie tylko się w nim kąpią w ramach rytuału oczyszczania, ale jeszcze piją brudną wodę z Gangesu. Później widzimy jak matka daje spragnionemu dziecku tą wodę do picia.



Rytuał oczyszczenia w wodach Gangesu w Varanasi.


Po śniadaniu jedziemy do Ramnagar Fort. Aby się tam dostać trzeba pojechać okrężną drogą przez most albo przeprawić się łodzią przez rzekę. Decydujemy się na tę drugą opcję. Przy przeprawie okazuje się jednak, że chcą od nas 500 Rp za przeprawę. Prawie zrezygnowaliśmy, ale przyszła Kanadyjka, która pracowała na drugiej stronie rzeki i powiedziała, że płaci 5 Rp za przeprawę. Poszliśmy za nią i po prawie dwóch godzinach czekania na napełnienie się łodzi przeprawiliśmy się na drugi brzeg. Oczywiście chcieli od nas po 10 Rp, ale gdy twardo obstawaliśmy przy swoim, wzięli 10 Rp za nas dwoje. W forcie znajduje się muzeum. Eksponaty nie były bardzo długo odkurzane. Najciekawsza była korona dla słonia maharadży. Widać też, że fort dawno nie był odnawiany i powoli popada w ruinę. W drogę powrotną udajemy się już przez most autorikszą. Po obiedzie jedziemy na dworzec. W pociągu jest mało osób, więc mamy wiele miejsca dla siebie. W naszym wagonie (klasa 3A, kuszetka) są sami turyści. Wszyscy mówią, że rzadko się zdarza, żeby pociąg nie był zapełniony.



Ludzie oglądający z łodzi rytuał oczyszczenia oraz kobiety w nim uczestniczące.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>