Pociąg odjeżdża punktualnie, ale na miejsce docieramy z dwugodzinnym opóźnieniem. Jednym z głównych pojazdów do poruszania się po indyjskich miastach jest autoriksza. Jest to trójkołowy motor z zakrytym dachem, którym wygodnie podróżuje 1 lub 2 pasażerów. Kierowca autorikszy zawozi nas do innego hotelu, niż chcieliśmy, ponieważ tam dostaje prowizje od właściciela. Prawdopodobnie myślał, że się nie zorientujemy, ponieważ zamiast do Vishnu Rest House trafiamy do Vishno Guest House. Gdy każdemu mu jechać do wybranego przez nas hotelu twierdzi, że tam nie można dojechać autorikszą. Ostatecznie nie płacimy mu za przejazd i idziemy dalej na piechotę. Przechodzimy spory kawałek, nim trafiamy do naszego hotelu. Rzeczywiście nie można tam dojechać autorikszą, jednak można dojechać 300 metrów od hotelu.
Varanasi nie robi na nas dobrego wrażenia. Wszędzie na ulicach pełno śmieci, śmierdzi, pasą się krowy, do tego uliczki są wąskie, co jeszcze bardziej potęguje poczucie okropnego brudu. Po obiedzie idziemy na spacer wzdłuż ghatów (stopnie schodzące ku rzece), gdzie wyznawcy hinduizmu dokonują w wodzie rytualnego oczyszczenia. Wieczorem oglądamy puja, modlitwy na brzegu Gangesu przy Dasaswamedth Ghat.