Pierwszym postojem tego dnia był Fort de Soto. Oprócz dwóch ogromnych moździerzy w forcie nie ma nic ciekawego. Obok jest plaża i port rybacki, ale także bez żadnych fajerwerków. Następnie jedziemy do muzeum Salvadora Dali w St. Petersburg. Dołączyliśmy do grupy oprowadzanej przez przewodniczkę, co okazało się dużą zaletą. Przewodniczka kazała wskazywać obrazy, które nas interesują i je omawiała. Byłam wcześniej w muzeum Dalego w Figueres, ale nie skorzystałam tam tak bardzo jak w Stanach. Najbardziej podobały mi się „ukryte” obrazy Dalego, tzn. takie, które poza oczywistym, widocznym na pierwszy rzut oka obrazem kryły w sobie zupełnie inny obraz, w tym słynny obraz Abrahama Lincolna.
Następnie pojechaliśmy na Honeymoon Island. Chcieliśmy stamtąd popłynąć na Caladesi Island, ale spóźniliśmy się na ostatni prom i musieliśmy pocieszyć się widokiem tej wyspy z brzegu. Natomiast zwiedziliśmy muzeum Honeymoon Island i pojechaliśmy na plażę trochę popływać. Niestety zaczął padać deszcz, więc szybko musieliśmy stamtąd uciekać. Wieczorem poszliśmy na spacer po historycznym centrum Tampy - Ybor City. Znajdują się tam stare jak na Stany domy z czerwonej cegły, w których mieszczą się urocze restauracje i kawiarenki.