Byliśmy umówieni z wczorajszym taksówkarzem na 10:00, ale zadzwonił, że nie przyjedzie, bo mu się samochód zepsuł. Właścicielka hostelu proponuje nam swojego męża jako kierowcę, ale nie zgadzamy się na proponowane warunki. Na postoju taksówek chcą 5000 dram za dojazd do kościołów Hagartsin i Goshavank. Spotykamy turystów z Czech, którzy się do nas przyłączają, ale taksówkarze chcą teraz 8000 dram, bo są cztery osoby. W końcu jedziemy za 6500 dram.
Hagartsin jest mniej ciekawy, zwłaszcza, że właśnie jest w remoncie. Goshavank jest dużo ładniejszy, ale bardzo podobny do kościołów, które widzieliśmy wczoraj. Około 14:00 jesteśmy z powrotem w Dilijan skąd jedziemy prosto nad jezioro Sevan, do miejscowości o tej samej nazwie. Tutaj oglądamy kościół Sevanavank, z jeziorem w tle. Ja kąpię się w jeziorze, którego woda jest dość zimna. Armenia nie ma dostępu do morza, więc jezioro Sevan jest miejscowym kurortem, miejscem wypadów na dzienne wycieczki z pobliskiej stolicy. Po dwóch godzinach postanawiamy pojechać jeszcze dzisiaj do Erewania. Dojazd marszrutką do stolicy zajmuje około godziny. Znajdujemy nocleg i idziemy na spacer po mieście. Mieliśmy okna na jedną z głównych ulic, więc było dość głośno i ciężko było zasnąć. Po zamknięciu okna było za to za gorąco. W nocy na zewnątrz było prawie 30 stopni.