Głównym problemem dzisiejszego noclegu okazał się brak wody. Musieliśmy myć się we wcześniej nałapanej wodzie. Za to nasza gospodyni przygotowuje nam śniadanie, chociaż nie było ono w cenie noclegu. Podobno miała wczoraj urodziny i dlatego zostało jej trochę jedzenia.
Chcemy jechać do Gori, ale najszybszym połączeniem jest powrót do Tbilisi. Marszrutki do stolicy jeżdżą bardzo często, ale nie jesteśmy na pierwszym przystanku, więc przyjeżdżają one pełne. Udaje nam się wsiąść dopiero do czwartej, bo mamy ze sobą plecaki. Z Tbilisi jedziemy kolejną marszrutką do Gori, mijając po drodze Mtshetę. W Gori zostawiamy plecaki w Hotelu Intourist. Pani w recepcji załatwia nam w dobrej cenie taksówkę do Upliscihe. Jest to skalne miasto, z mieszkaniami wykutymi w skale. Po powrocie do Gori zwiedzamy muzeum Stalina, który urodził się w Gori. Oglądamy zdjęcia z jego całego życia, wagon, w którym podróżował m.in. na konferencję w Jałcie oraz dom, w którym się urodził. Muzeum jest bardzo ciekawe, jednak pamięta się w nim jedynie osiągnięcia a pominięto wszystkie złe strony Stalina.
Przed 17:00 zabieramy nasze plecaki i jedziemy z przesiadką do Borjomi, słynne z wód mineralnych. Ciężko nam znaleźć nocleg z opisu w przewodniku, więc bierzemy taksówkę, która za równowartość 3 zł doprowadza nas do celu. Okazuje się, że w pensjonacie wszystkie miejsca są zajęte przez 6 Polaków, których wcześniej spotkaliśmy w Kazbegach. Nocujemy u sąsiadki, która także wynajmuje pokoje. Gospodarze proponują nam kolację, więc nie odmawiamy :)