<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2008-07-15, wt, Kazbegi

Dowiedzieliśmy się wczoraj w Mountain Hut (sponsorowanej przez polski rząd w ramach programu Polska Pomoc/Polish Aid), że dopiero jutro niebo będzie mniej pochmurne. Dlatego po porządnym śniadaniu wypożyczamy rowery i jedziemy do Doliny Sno. Większość trasy jest łatwa, ale ostatnie 2-3 kilometry są stromo pod górę i prowadzimy rowery. Po 3 godzinach i 19 km znajdujemy się w miejscowości Juta. Widoki są tu rewelacyjne, z tego miejsca startują alpiniści wspinający się na pobliskie, ośnieżone szczyty. Pytamy się, gdzie tu można coś zjeść i pierwszy napotkany tubylec prowadzi nas do swojego domu, gdzie jego matka przygotowuje nam obiad. Siedzimy sobie przed domem i patrzymy na otaczające góry. Pani przeprasza, że gotowanie tak długo jej zajęło, ale jest przerwa w dostawie prądu. My jesteśmy szczęśliwi, że znalazło się coś dla nas do jedzenia. Nie wiemy jak podziękować, więc dajemy w prezencie czapkę z daszkiem. Przed nami jeszcze 19 km, ale już z górki. Pod koniec naszej trasy strasznie wieje, że zakładamy kurtki. Około 17:00 oddajemy rowery a 30 minut później zaczyna padać deszcz. Okazuje się, że pomimo częściowego zachmurzenia i posmarowania się kremem do opalania, słońce nieźle nas przypiekło. Wieczorem dostajemy rewelacyjną kolację, na którą w pełni zasłużyliśmy.



Zdjęcia z Kazbegów.



<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>