Dzisiaj pogoda jest gorsza. Słońce jest za chmurami, za to strasznie wieje i unosi drobinki kurzu/piasku, które mogą dostać się do oczu. Zgodnie z naszym planem opuszczamy Baku. Myśleliśmy jeszcze o wyjeździe w góry do Xinaliq, ale podobno w górach były ostre deszcze i droga może być nieprzejezdna. Jedziemy na dworzec autobusowy, ale okazuje się, że wszystkie bilety na autobus o 10:30 do miejscowości Szeki sprzedane a my kupujemy ostatnie miejsca na autobus o 12:20. Siedzimy w dworcowej knajpie. Zgodnie z zasadą, jak miejscowi mogą to my też, zamawiam mielonego w jajecznicy. Potrawa jest całkiem smaczna, ale po niej mam zatrucie żołądkowe a mój żołądek już niejedno wytrzymał.
Po 6 godzinach jazdy jesteśmy w Szekach. Wybieramy polecany przez Lonely Planet hotel Karawansaray, który jest odnowioną gospodą/hotelem, gdzie zatrzymywali się kupcy podróżujący jedwabnym szlakiem. Rzeczywiście hotel jest ładny i zachowuje dawny klimat.