<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2008-07-08, wt, Baku->Surahani->Qobustan->Baku

Najpierw metrem, które jest bardzo głęboko pod ziemią, a później busem (zwanym tu marszrutka) dojeżdżamy do Surahani. Jest to dawna świątynia zoroastriańska. Wyznawcy tej religii przyjeżdżali z dalekich krajów jak Indie, żeby czcić wiecznie palący się ogień. Wiecznie palący ogień zgasł, bo gaz w okolicach Baku był eksploatowany. Teraz ogień pali się, ale z gazu dostarczonego gazociągiem. Przy świątyni znajdują się pomieszczenia, cele w których mieszkali wyznawcy.



Zdjęcia z Surahani i wulkanów błotnych.


Około 12:00 jesteśmy znów w centrum Baku, skąd autobusem 105 jedziemy do miejscowości Qobustan. Jedyną możliwością dostania się do błotnych wulkanów jest taksówka. Nie ma innych turystów, z którymi moglibyśmy współdzielić koszty, więc po ustaleniu ceny z taksówkarzem jedziemy sami. Jedziemy po drodze bez asfaltu a na sam koniec musimy podjechać pod bardzo stromą górę. Jesteśmy pełni podziwu, że stara Łada daje radę. Oglądamy małe, ale aktywne wulkany błotne z Morzem Kaspijskim w tle. Podchodząc blisko do jednego z wulkanów ziemia się zapada i jestem cały brudny. Następnie jedziemy oglądać petroglify. Spotkaliśmy turystów, którzy do tego miejsca doszli pieszo z przystanku, co jest godne podziwu w takim upale. Petroglify nie są zbyt widoczne. Całość zwiedzania zajmuje nam 2-3 godziny, ale jeszcze musimy wrócić autobusem do Baku, co zajmuje prawie godzinę.


Wieczorem Irańczyk, z którym wczoraj byliśmy na śniadaniu ma do nas interes. Zrozumiałem, że chce od nas kupować owce i eksportować je do Indii. Ponieważ i tak nie mam nic lepszego do roboty, sprawdzam dla niego ile kosztują owce w Polsce. Nawet dostaje od niego komórkę, żeby zadzwonić i wypytać się o ofertę. Spisuje wagę i cenę. Wtedy okazuje się, że nie chodzi mu o owce, tylko o statki, co po angielsku brzmi prawie identycznie (sheep i ship). Dla nas jest to niezły ubaw, ale on utrzymuje stoicki spokój. Okazuje się, że chce sprzedawać stare statki do Indii na złom.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>