<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2007-08-14 Tuk Tuk->Ambarita->Museum Huta Bolon Simanindo->Hot Springs->Tomok->Tuk Tuk

Na śniadanie idziemy do Regae Guest House, który jest ładnie położony na klifie. Dostajemy ogromny i smaczny zestaw śniadaniowy. Wiemy, że ciężko się jest poruszać po wyspie, więc postanawiamy wypożyczyć motor na cały dzień. W Indonezji nie trzeba mieć prawa jazdy na motor. Nigdy nie prowadziłem motoru, ale darmowa lekcja jazdy na motorze przebiega szybko i sprawnie. Płacimy z góry i bez jakichkolwiek formalności dostajemy kluczyki. Właściciel nawet nie wie jak się nazywamy, ale wierzy, że wieczorem oddamy mu jego motor.



Widok z naszego hotelu i kamienne krzesła.


Na początku jedziemy do Ambarita, gdzie zwiedza się tradycyjne domy Bataków oraz kamienne krzesła, na których kiedyś obradowała starszyzna. Siedzimy na 500 letnich krzesłach, które u nas byłyby muzealnym eksponatem. Przewodnik ciekawie opowiada o Batakach, którzy obecnie są chrześcijanami, ale kiedyś byli kanibalami. Skazanych na śmierć zjadała starszyzna i mieszkańcy wioski. Następnie jedziemy do Huta Bolon Simanindo, gdzie oglądamy domy króla Bataków i jego świty. Codziennie odbywają się tu pokazy tańców i walk, ale jesteśmy zbyt późno. Później jedziemy do hot springs. Są dwa baseny, lepszy dla turystów i drugi dla miejscowych. Woda jest bardzo gorąca, że trudno wysiedzieć. Może dlatego nie ma tu żadnych turystów.



Tradycyjne domy i nagrobki (drugie zdjęcie) Bataków.


Wracamy. Po drodze tankujemy na jednej z wielu tutejszych mini-stacji, którymi są butelki z benzyną stojące przy drodze. Codziennie, także dzisiaj, na Sumatrze po 16:00 zaczyna padać deszcz. Zatrzymujemy się w lokalnej knajpie (warung) na obiad. Próbujemy wrócić do Tuk Tuk, ale mamy ponad 20 km do przejechania. Zatrzymujemy się kilka razy i ruszamy jak deszcz jest mniejszy. Pod wieczór docieramy cali mokrzy do Tuk Tuk. Postanawiamy jeszcze zwiedzić przed zachodem słońca grób króla Sidabutara. Później wracamy do hotelu, przebieramy się w suche ubrania i idziemy na kolację do jednej z wielu tutejszych restauracji. Jedzenie jest znów wyśmienite (ryba z grila). Jesteśmy zdziwieni, ponieważ myśleliśmy, że będziemy musieli w Indonezji jeść cały czas ryż z różnymi dodatkami. Przed snem asekuracyjnie bierzemy leki na przeziębienie.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>