<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2006-08-26, sobota, Caracas (km 16550)

Wstajemy i idziemy na śniadanie, na które jest szwedzki stół. Wybór jedzenia jest dość duży. Są bułki, pancake, u kucharza można sobie zamówić jajko sadzone lub jajecznicę z różnymi dodatkami. Robimy sobie kanapki do samolotu, bo jesteśmy pewni, że dzisiaj wylecimy. Już wczoraj nam powiedziano, że trzeci raz to ostatni. Po śniadaniu robimy sobie zdjęcia na basenie i z hotelem. O 11:30 wyjeżdżamy na lotnisko, gdzie jesteśmy o 13:00. Żartujemy z Niemcami i Wenezuelką, że pracujemy dla Lufthansy za 700 euro dziennie. Naszą pracą są codzienne dojazdy na lotnisko, stanie w korkach, czekanie przy stanowisku Lufthansy i pobyt w hotelu. Możemy też napisać przewodnik po hotelach pięciogwiazdkowych w Caracas, bo w większości już byliśmy. Wenezuelka bardzo chce zostać jeszcze raz, ponieważ potrzebuje tych pieniędzy na studia w Europie.


Zdjęcia z Hotelu Radisson Eurobuilding.


Dzisiaj wszystko trwa wyjątkowo wolno, chyba jeszcze wolniej niż pierwszego dnia. Wenezuelka dowiaduje się, że z powodu tak dużego overbookingu, może zostać jeszcze raz. Niemcy odlatują a my decydujemy się także zostać. Załatwienie tego wszystkiego trwało dwie godziny. O 15:00 dostaliśmy voucher do restauracji, gdzie możemy spędzić tylko 40 minut. Kwadrans czekamy aż ktoś przyjmie od nas zamówienie. Po następnym kwadransie pytamy, co z naszym zamówieniem. Dostajemy pizzę, która jest przypalona. Zjadamy tylko górną warstwę. Składamy reklamację, chcą nam zrobić nową pizzę, ale nie mamy czasu, bo musimy być przy stanowisku Lufthansy. Okazuje się, że nie trzeba było się spieszyć, bo stoimy tu około godzinę. Tym razem znowu jest 50-60 osób, które zostają z nami. Niektórzy zostają już 2-3 raz, prawie tak długo jak my. O 18:00 dojeżdżamy do Hotelu Radisson Eurobuilding. Już tu byliśmy, więc wiemy co i jak się tu robi. Prosimy o pokój z widokiem na basen z palmami i taki dostajemy. Na kolację zamawiamy bary sałatkowe, rybę i spaghetti. Nie dostajemy zamówionych soków i deseru, więc się musimy upominać. Znowu podczas naszej nieobecności ktoś był w naszym pokoju, zamknął barek i zabrał klucz. Oglądamy CNN, żeby być na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie.

<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>