<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2006-08-20, niedziela, Puerto Colombia

Jemy śniadanie i idziemy do portu, bo chcemy płynąć na plażę Cepe. Pierwsza propozycja jest dwa razy wyższa niż cena dla miejscowych, którą znamy od wczoraj. Chwilę stoimy, przychodzi osoba z innej łódki i proponuje nam normalną cenę. Zgadzamy się i płyniemy na Cepe. Po drodze jest jeszcze przystanek na plaży Chao, gdzie wysiadają dwie osoby. Cepe jest dwa razy mniejsza niż Playa Grande. Rosną tu ładne palmy. Z boku cumują łodzie i tam woda jest brudna. Poza tym plaża jest całkiem ładna. Dodatkowo jest tu bardzo mało ludzi i jest tu spokojnie. Nie sprzedawców wykrzykujących "cerveza" itp. Po jakimś czasie pojawia się jedynie wózek z lodami.


Zdjęcia z plaży Cepe.


Dzisiaj przez cały dzień świeci słońce i prawie nie ma chmur. Właściwie to cieszymy się jak przychodzą chmury, bo jest to chwila ulgi. Kupujemy sobie lody dla ochłody. Później schodzimy z plaży i idziemy do jedynego sklepu na plaży. Prawie od razu wypijamy półtoralitrową pepsi z lodówki. Przed sklepem ludzie tańczą parami do muzyki z radia. Karaiby. Przyglądamy się tańcom konsumując kolejnego loda. Po 16:00 wypływamy z powrotem do Puerto Colombia. Następnie jemy obiadokolację i idziemy na Playa Grande. Dzisiaj było tu bardzo dużo ludzi, co widać po ilości pozostawionych śmieci. Jednak naszym plan spędzenia niedzieli w spokoju się powiódł. Po drodze kupujemy sobie coco frio, bo w Polsce tego nie będziemy mieli.


Zdjęcia z plaży Cepe.


Jest już wieczór a jest dużo cieplej niż w poprzednie dni. Wszystko przez to, że nie było deszczu. Okazuje się, że bez deszczu ciężko tu wyżyć. W naszym pokoju jest tak strasznie gorąco, że trudno jest zasnąć. W poprzednie dni deszcz ochładzał blaszany dach, który teraz jest gorący. Będzie to jedna z naszych najcięższych nocy podczas tej wyprawy.

<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>