<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2006-08-11, piątek, Cartagena

Mieliśmy nadzieję, że po drodze nie będzie gór i zakrętów, jednak były. Dodatkowo staliśmy w nocy około 3 godziny z powodu robót drogowych. Od rana widzimy równiny, prostą drogę i roślinność jak w dżungli. Zupełnie inny świat, wioski z drewnianymi chatkami. Do Cartageny, nad Morzem Karaibskim, dojechaliśmy o 8:30. Od granicy z Ekwadorem przejechaliśmy około 1500 km, spędzając w sumie 35 godzin w autobusie. Jest rano, ale już jest strasznie gorąco. Rozpływamy się jadąc do centrum i szukając hotelu, bo jest ze 40 stopni. Magda orientuje się, że ktoś ukradł jej portfel z plecaka w nocy w autobusie. Pieniądze nosimy przy sobie a portfel był tylko atrapą, gdyby ktoś napadł nas z nożem i kazał oddawać pieniądze. Jednak w środku mieliśmy polskie pieniądze i teraz będziemy mieli kłopot po powrocie. Później także słyszeliśmy kilka opowieści, że ktoś został okradziony w Kolumbii.

Następnie zaczynamy zwiedzać stare miasto, które jest urocze. Niskie, kolorowe, dobrze zachowane domki w kolonialnym stylu. Zwiedzamy także kilka kościołów i w okolicach portu kupujemy wycieczkę na Islas Rosario. Próbujemy także miejscowych koktajli ze świeżych owoców (liquado). Ceny są wyższe niż w Peru czy Boliwii, jednak wybór owoców jest dużo większy. Podobno w Kolumbii rośnie dużo owoców, których nie ma w innych krajach. Do wyboru mamy guayava, guanabana, qurua, sapote, misperi, tomato de arbol i kilka innych. Soczki są rewelacyjne, tego w Polsce nie mamy.


Zdjęcia ze starego miasta w Cartagenie.


Następnie idziemy zwiedzać stare mury obronne razem z muzeum. Cartagena de Indias, bo taka jest oficjalna nazwa miasta, została założona przez Hiszpanów w 1533 roku, którzy myśleli, że dopłynęli do Indii. Obecnie można sobie kupić koszulkę z napisem "Cartagena de Indias". Cartagena była portem, z którego złoto i skarby zrabowane w obu Amerykach było transportowane do Hiszpanii. Z tego powodu była ona celem piratów, którzy kilka razy najeżdżali na to miasto.


Zdjęcia ze starego miasta w Cartagenie.


W Cartagenie jest tak gorąco, że policjanci chodzą w krótkich spodenkach. Także woda idzie nam bardzo szybko. Ulgą są dla nas klimatyzowane sklepy i restauracja, w której jemy obiad. Dzień mija nam bardzo szybko. Wieczorem temperatura wraca do normalnego poziomu. Robimy kilka zdjęć przy zachodzie słońca. Wydaje nam się, że Cartagena obok Rio de Janeiro to najładniejsze miasto w Ameryce Pd, w którym byliśmy. Następnie idziemy na pizzę, której dawno nie jedliśmy. Pizza w wybranej przez na pizzerii jest bardzo dobra. W hotelowym pokoju mamy wiatrak, ale mury się rozgrzały w dzień i trudno nam zasnąć. Musimy się przyzwyczaić do takiej temperatury, bo tak będzie już do końca naszego wyjazdu.

<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>