Dzisiaj czeka nas trekking w Cordiliera Blanca. Jest to jedno z najwyższych pasm górskich w Andach. W okolicy jest 23 szczytów powyżej 5000 m.n.p.m. Między nimi jest Huascaran (6768 m.n.p.m.), najwyższa góra Peru. My nie będziemy wchodzili na szczyty, ale będziemy chodzili dolinami, otoczeni tymi pięknymi górami.
Wstajemy po 6:00. W piekarni kupujemy bułki i ser żółty na śniadanie. O 7:00 wyjeżdżamy busikiem spod biura turystycznego. Plecaki zostawiamy w biurze. Okazuje się, że będziemy mieli przewodnika tylko dla siebie. Jedziemy z ludźmi, który idą na czterodniowy trekking Llanguanaco-Santa Cruz. Najciekawsze jest to, że pomimo tego, iż busik jest wynajęty to i tak jedziemy jako współdzielona taksówka, bo po drodze dosiadają się do nas i wysiadają ludzie. Po godzinie jesteśmy w Yungay, gdzie jest przerwa na śniadanie. Stąd zaczyna się droga pod górę. Ten odcinek jedziemy czternastoosobowym busikiem w 21 osób plus 2 osoby (i kilka dużych plecaków) na dachu. Zatrzymuje nas policja, co powoduje, że dalej jedziemy w 23 osoby w środku. Po jakimś czasie kierowca każe wrócić dwóm osobom na dach. Dojeżdżamy do bram PN Llanguanaco. Płacimy za wstęp i jedziemy mijając po prawej dwa jeziora Llanguanaco z piękną, turkusową wodą. Następnie jest stromy podjazd serpentynami pod górę, gdzie na wysokości 4100 m.n.p.m. wysiadamy. Widzimy stąd wspaniałą panoramę na jeziora i ośnieżone szczyty. Busik z turystami idącymi na czterodniowy trekking jedzie dalej. Podjazd z Yungay zajął około 2 godziny.
Około południa rozpoczyna się nasz trekking do Laguny 69. Naszym przewodnikiem jest młody, dwudziestoletni chłopak. Najpierw schodzimy na 3900 m.n.p.m. Po drodze mijamy większą grupę turystów. Następnie oglądamy wodospad, w którym płynie woda z roztapiających się lodowców. Później musimy podejść na wysokość 4450 m.n.p.m., co zajmuje nam około trzy godziny. Wczorajszy dzień trochę nam pomógł w aklimatyzacji. Widoki po drodze są rewelacyjne. Jednak największe wrażenie robi Laguna 69, która otoczona jest ośnieżonymi górami. Jej woda ma rewelacyjny kolor. W tym miejscu jesteśmy już na granicy lodu. Odpoczywamy, jemy kanapki, owoce. Przewodnik częstuje nas herbatą z liści koki. Opowiada nam, że jego marzeniem jest prowadzenie własnego biura turystycznego. Później robimy zdjęcia i o 16:15 zaczynamy schodzić w dół. Idziemy bardzo szybko, bo jesteśmy spóźnieni i już przed 18:00 jesteśmy na dole, blisko jezior Llanguanaco. Tu przewodnik wynajmuje samochód, starego grata, któremu na wybojach drzwi się same otwierają. Po 30 minutach jesteśmy na granicy PN. Następne 50 minut zajmuje zjazd do Yungay. Znowu po drodze kierowca dorabia zabierając i wysadzając dodatkowych pasażerów. W Yungay łapiemy busika i o 20:30 jesteśmy w Huaraz. O 20:45 mamy autobus do Trujillo, więc zdążyliśmy na styk. Odbieramy nasze plecaki. Udaje nam się jeszcze kupić hamburgera na kolacje i umyć nogi, co jest wielką ulgą.
Według naszego przewodnika Cordiliera Blanca to jedne z najładniejszych gór w Ameryce Południowej i w pełni się z tym zgadzamy. Chętnie bym tu jeszcze kiedyś przyjechał pochodzić po szczytach gór, pokrytych lodem. Góry są tu piękne a ceny całkiem przystępne. Cordiliera Blanca, obok Salaru de Uyuni i Machu Picchu, to najładniejsze miejsce, które widzieliśmy podczas całej podróży do Ameryki Południowej.
<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>