<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2006-08-01, wtorek, Lima->Huaraz (km 10570)

Rano wychodzimy z hotelu i idziemy kupić bilet autobusowy do Huaraz. Wybiega za nami mężczyzna pracujący w hotelu i daje nam mapę na której zaznaczony jest rejon miasta, którego nie powinniśmy opuszczać. Szkoda tylko, że firmy autobusowe, które jeżdżą do Huaraz znajdują się poza zaznaczonym rejonem. Mamy do wyboru trzy firmy autobusowe. Kupujemy bilet i wracamy w stronę rynku, gdzie o 12:00 jest zmiana warty przed pałacem prezydenckim. Cały tłum turystów zgromadził się w rynku i czeka na zmianę warty. Zmiana warty następuje przy akompaniamencie orkiestry i z udziałem kilkudziesięciu żołnierzy. Wszystko odbywa się strasznie wolno a żołnierze poruszają się jakby w zwolnionym tempie, dlatego cała zmiana trwa około 30 min.

Blisko pałacu prezydenckiego jest muzeum filatelistyczne, w którym są znaczki z całego świata. Najbardziej podobały nam się polskie znaczki z poziomkami podpisane jako truskawki. Poziomki muszą tu być bardzo egzotyczne. Następnie zwiedzamy klasztor San Francisco, w którym znajdują się katakumby z tysiącami odkopanych kości. Katakumby nie są zbyt przyjemne do oglądania. Lepszym miejscem jest kościół San Francisco obok klasztoru, w którym na bocznym ołtarzu znajduje się Matka Boska Częstochowska (podpisana po polsku). Później zwiedzamy Museo del Tribunal de la Santa Inquisicion, gdzie kiedyś torturowano i przetrzymywano ludzi. Kolejnym punktem zwiedzania jest kościół i klasztor Santo Domingo, gdzie znajdują się grobowce św. Marcina de Porres i św. Róży z Limy. Później idziemy do Santuario de Santa Rosa, gdzie urodziła się św. Róża z Limy. Ludzie wypisują tu kartki z prośbami i wrzucają je do studni.


Zdjęcie katedry i Hotelu Espańa.


Ponieważ zwiedziliśmy większość interesujących nas miejsc w Limie, idziemy na obiad. Później udajemy się do supermarketu Metro. Jest to pierwszy supermarket, który widzieliśmy od Brazylii. Naszym głównym zakupem jest świeża bagietka i plasterki żółtego sera. Tak dawno nie jedliśmy bagietki, że zjedliśmy ją bardzo szybko. Koło rynku znajdują się pizzerie, które sprzedają pizzę na kawałki. Próbujemy peruwiańską pizzę i w pierwszej pizzerii, na rogu rynku, pizza jest bardzo dobra i niedroga. Najlepiej podoba nam się w Limie, że wszędzie można kupić soczki ze świeżych owoców, które kosztują tylko równowartość 50 gr.

Po 20:00 zabieramy nasze plecaki z hotelu i idziemy na autobus. O 21:00 wyjeżdżamy do Huaraz. Autobus zatrzymuje się na peryferiach miasta, gdzie setki ludzi bez biletów czekają na autobus. Podbiega do nas kilkadziesiąt osób, które chcą zająć wolne miejsca w autobusie. Kierowca wykorzystując sytuacje życzy sobie 40 soli za bilet. Słysząc to niektórzy rezygnują, ale w ich miejsce przychodzą inni. My zapłaciliśmy po 25 soli za bilet. Podjeżdżamy jeszcze w inne miejsce Limy po kilka osób, które tam kupiły wcześniej bilety. Wszystko w sumie trwa około godziny i dopiero o 22:00 wyjeżdżamy z Limy.

<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>