O 6:30 wyjeżdżamy na wycieczkę do Kanionu Colca. Po drodze zwiedzamy miasteczko Yanque, gdzie oglądamy miejscowe tańce i robimy sobie zdjęcia z orłem i małą, puszystą alpaką. Następnym przystankiem jest miasteczko Maca z ciekawym kościołem i małym targiem. Dalej jedziemy krętymi, szutrowymi drogami wzdłuż Kanionu Colca. O 8:30 przyjeżdżamy do miejsca zwanego Cruz del Condor (Krzyż Kondora). Na pojawienie się kondorów czekają setki turystów, jak codziennie w tym miejscu. Znowu większość z nich stanowią Francuzi.
Słońce podgrzewa powietrze w dole kanionu, z czego korzystają kondory wznosząc się w górę kanionu. Dzieje się tak codziennie rano, koło godziny 9:00. I rzeczywiście oglądamy pierwszego, małego kondora z brązowymi skrzydłami, który krąży w dolinie. Dorosłe kondory mają czarne skrzydła. Później kondorów jest coraz więcej, w sumie kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt. Kilka przelatuje nad naszym punktem widokowym powodując zamieszanie wśród ludzi, ponieważ są to jedne z największych na świecie ptaków. Ważą średnio 10 kg a rozpiętość ich skrzydeł dochodzi do 3 metrów. W drodze powrotnej zatrzymujemy się w punktach widokowych na Kanion Colca, który jest dwa razy głębszy niż Wielki Kanion i jest jednym z najgłębszych na świecie. Kanion Colca zyskał rozgłos w 1981 roku za sprawą szóstki polskich kajakarzy, którzy po raz pierwszy przepłynęli górską rzeką Colca, płynącą w dole kanionu. Sam kanion nie jest zbyt ciekawy, bo widzieliśmy już ładniejsze np. Wielki Kanion czy Blyde River Canyon. Podobno w porze deszczowej jest tu dużo więcej zieleni i dużo ładniej. Następnie wracamy do Chivay po drodze oglądając w oddali szczyt wulkanu Sabancaya i góry Ampato (6288 m.n.p.m.). Juanita była złożona w ofierze na górze Ampato.
O 12:15 jesteśmy na dworcu autobusowym. Od wczoraj wiemy, że wszystkie miejsca w autobusie są wyprzedane, ale mamy szanse podróżować na stojąco. Jednak dzisiaj jest święto i autobusy boją się policji i nie chcą brać ludzi. Autobusy odjeżdżają zostawiając kilkadziesiąt osób na dworcu. Taksówkarze natomiast chcą 11$ za osobę za dojazd do Arequipy. Pojawia się też lista na dodatkowy autobus, który ma odjechać o 16:00. Nie zdążyliśmy się zapisać na listę, gdy wrócił jeden z autobusów. Widocznie kierowca zobaczył, że nie ma policji. Dzięki temu możemy opuścić to miejsce na końcu świata. Lepiej i wcale nie drożej byłoby kupić wycieczkę do Kanionu Colca z Arequipy, ale nie wiedzieliśmy o tym. O 16:00 jesteśmy Arequipie, gdzie jemy obiad, idziemy na internet. O 20:00 wyjeżdżamy do Nasca.
<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>