Wstajemy o 5:00. W nocy w naszym pokoju było poniżej 0 stopni, bo szyby zamarzły od środka. Nic dziwnego, jak na zewnątrz było -10 stopni i nie ma ogrzewania. Ale jakoś to przeżyliśmy. Ja spałem w czapce, szaliku i rękawiczkach. Pakujemy się po ciemku, bo nie ma prądu. Wstaliśmy tak szybko, bo jedziemy do gejzerów, które najlepiej oglądać o wschodzie słońca. Wyjeżdżamy jeszcze po ciemku. Za nami i przed nami inne samochody, z innych biur turystycznych, które towarzyszą nam od pierwszego dnia. Wszystkie grupy jadą tą samą trasą i nawet jedzą to samo. Jednak, gdy mijamy zepsuty samochód to cieszymy się, że jedziemy z dobrym biurem. Gejzery świszczą jak czajnik. Szybko robimy zdjęcia i chowamy się do samochodu, bo jest strasznie zimno. Nasi współtowarzysze nawet nie wysiadają przy kolejnych gejzerach. Zaczyna się rozjaśniać a my wjeżdżamy na przełęcz na wysokości 5000 m.n.p.m. Następnie jedziemy w dół do gorących źródeł (aguas termales), gdzie można się wykąpać w gorącej wodzie. Wejść do wody to nie problem, gorzej z niej wyjść. Decydujemy się nie wchodzić, bojąc się przeziębienia. Widzimy jak ludziom wychodzącym z gorących źródeł zamarzają włosy na głowie. W tym miejscu jemy także śniadanie a raczej pijemy herbatę na śniadanie, bo tym razem nie ma za bardzo co jeść, dlatego że np. ciężko jeść płatki bez mleka i talerza. Ruszamy w dalszą drogę i dojeżdżamy do Laguny Verde. Widok jest rewelacyjny, w zielonej wodzie jeziora odbija się Wulkan Lincacabur.
Następnie dojeżdżamy do granicy Chile, przy której wysiadają Hiszpanie z naszego auta. Przyjedzie po nich samochód, który zabierze ich do San Pedro de Atacama w Chile. My wracamy w kierunku Laguny Colorada, mijając po drodze Lagunę Blanca, która swoją nazwę zawdzięcza faktowi, że jest prawie w całości pokryta lodem. Obiad jemy przy Lagunie Colorada, oglądając przeciwny brzeg niż wczoraj. Wciąż jesteśmy pod wrażeniem tego koloru. Jeszcze około 3 godziny jazdy i jesteśmy w Uyuni. Przez 3 dni przejechaliśmy około 1000 km, ale naprawdę było warto. W Uyuni już się ściemnia. Szukamy hotelu i ku naszemu zaskoczeniu hotele przy głównej ulicy są pełne. Rzadko się zdarza, ale nie ma problemu, bo znajdujemy całkiem dobry hotel na równoległej ulicy.