Po 25 godzinach jazdy, o 8:00 rano, dojeżdżamy do Salty. Według przewodnika jest to najładniejsze miasto na północy Argentyny, więc postanowiliśmy je zwiedzić. Zostawiamy plecaki w przechowalni bagażu i idziemy pieszo do centrum. Od dawna jest jasno, jednak miasto otoczone jest górami, dlatego pierwsze promienie słońca widzimy dopiero po 9:00. Zwiedzenie Salty, czyli rynku i kilku kościołów zajmuje nam mniej niż dwie godziny. Po drodze wstępujemy jeszcze na kawę i herbatę do napotkanej kawiarni. O 10:30 jedziemy już na północ, do Humahuaca. Po drodze oglądamy kolorowe skały, z których słynie ten rejon. Najciekawsze skały znajdują się w okolicy miejscowości Purmamarca, która jest naszym następnym celem. Okazuje się, że mogliśmy wysiąść godzinę wcześniej w Tilcara, na poprzednim przystanku, ale zmylił nas jeden Argentyńczyk. Do Purmamarca kursuje bardzo mało autobusów, więc mamy czas zwiedzić Humahuaca. Miasteczko jest małe: kilka ulic, jeden kościół i wzgórze, na którym rosną kaktusy i widać panoramę na miasto. Pod wieczór jedziemy autobusem do Purmamarca, gdzie znajdujemy tani nocleg w domu starego dziadka a raczej on nas znajduje. Później idziemy oglądać miasteczko, w którym za bardzo nic nie ma. Jedyne ciekawe dla nas miejsce to kawiarnia z ciekawym wystrojem o nazwie Tea&Art.