<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


10.09.2005, sobota, Arba Minch->Addis Ababa (km 12050)

Jesteśmy o 5:00 rano przed bramami dworca autobusowego. Po otwarciu bram setki ludzi rzucają się w kierunku autobusów. Będą siedzieli na takim miejscu, jakie sobie teraz wywalczą. Miejsce ma duże znaczenie przy drogach bez asfaltu, gdzie tył autobusu strasznie podskakuje na dziurach.


Tym razem oprócz pasażerów podróżuje z nami kilka kur i kogutów. Widzieliśmy już podróżujące z nami kury, ale były zamknięte w siatkach lub kartonach. Teraz kury chodzą między nogami. Ciekawe klimaty, dodatkowo co jakiś czas kogut zaczyna piać w jadącym autobusie. Na jednym z przystanków kury robią bałagan i część z nich zostaje przywiązana za nogi a inne są eksmitowane na dach autobusu.


Z Arba Minch droga była dobra (cały czas był asfalt), ale było też 500km do przejechania, więc dopiero po 18:00 jesteśmy w stolicy. Pół godziny trwa jeszcze przejazd przez miasto i wysiadamy z autobusu jak jest ciemno. Bardzo niedobrze dla nas, bo niebezpiecznie. Staramy się jak najszybciej znaleźć hotel, co nam się udaje. Pasuje nam hotel przy dworcu autobusowym, ponieważ jutro rano jedziemy do Bahir Dar, a Addis Ababę będziemy zwiedzać przed naszym wylotem do Polski. Recepcjonistka nie gada po angielsku, ale student Etiopczyk pomaga nam w załatwieniu formalności. Później student prowadzi nas do restauracji, gdzie można zjeść europejskie potrawy. Restauracja jest ekskluzywna, kto by pomyślał, że mają takie w Etiopii. Jednak ceny potraw są tańsze niż w polskich barach. Jemy spaghetti i omlet, które staną się naszymi głównymi posiłkami w Etiopii.


Ludzie są w Etiopii bardzo biedni i biały człowiek wygląda dla nich jak wielka skarbonka. Student jest chyba pierwszą osobą w Etiopii, która nie chce od nas pieniędzy. Dajemy mu na pamiątkę polskie 2 zł. On za to bierze on nas nasz adres w Polsce. Ciekawe po co im te adresy? Na żadnym innym kontynencie nie chcieli od nas adresów, a w Afryce daliśmy już nasz adres kilka razy i kilka adresów dostaliśmy. Do osób, które dały nam też swój adres e-mail napiszemy i wyślemy zdjęcia.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>