<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


05.09.2005, poniedziałek, Nairobi->Marsabit (km 10700)

Wstajemy rano, bo już się tak przyzwyczailiśmy. Dopiero o 10:00 otwierają etiopską ambasadę, więc mamy dużo wolnego czasu i idziemy tam na pieszo. Wizę dostajemy nawet szybciej niż w godzinę. Dodatkowo dowiadujemy się, że nie musimy jechać dwa dni na pace ciężarówki do etiopskiej granicy, jak opisują wszystkie przewodniki. Od niedawna jeździ bezpośredni autobus do Moyale, który jedzie tylko jeden dzień. Autobus wyjeżdża codziennie o 16:00 z 10th Street w dzielnicy Eastleigh. Idziemy do hotelu i dowiadujemy się, że musimy pojechać minibusem (matatu) numer 9 z Tom Mboya Street, aby dojechać do Eastleigh. Jesteśmy tam po południu. Kupujemy bilet na autobus. Dostajemy słabe miejsca, ponieważ prawie wszystkie miejsca już są zajęte. Następnie idziemy coś zjeść. Później, dla zabicia czasu, idziemy na internet.


Ku naszemu zaskoczeniu, wyjeżdżamy zgodnie z planem o 16:00. Do Isiolo wszystko jest w porządku, ale później asfalt się kończy. Droga jest fatalna a autobus jedzie około 50km/h, co odczuwamy na własnych kościach. Co kilka godzin mamy postój, ale pomimo tego jest to jedna z najgorszych podróży w naszym życiu.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>