<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


02.09.2005, piątek, Arusha->Nairobi (km 9700)

Podobno Nairobi a szczególnie dworzec autobusowy w Nairobi to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Afryce. Więc wczoraj wieczorem kupiliśmy bilet na shuttle do Nairobi, które jest szybsze i dojeżdża do centrum a nie na dworzec autobusowy. Chcieli 20$, ale wytargowaliśmy się do ceny, którą płacą miejscowi, czyli około 9$.



Zdjęcia z Namanga (granica Tanzanii i Kenii).


Chyba rzeczywiście dworzec autobusowy jest niebezpieczny, bo razem z nami jechali głównie miejscowi. Na granicy kierowca pomagał wszystkim turystom przejść przez odprawę, dlatego wszystko poszło bardzo szybko. Przed 15:00 byliśmy już w Nairobi. Naszym głównym zadaniem w Nairobi jest załatwienie wizy do Etiopii (jedyna podczas tej podróży, której nie można dostać na granicy). Jednak ambasada była już zamknięta. Będzie otwarta dopiero w poniedziałek rano. Na szczęście na wizę czeka się tylko 1h.


W Kenii myślimy o zobaczeniu Maasai Mara i Lake Nakuru. Po znalezieniu hotelu zaczęliśmy chodzić po biurach turystycznych. Okazało się, że nie da się zrobić jednodniowej wycieczki do Maasai Mara, bo jest tam za daleko. Lake Nakuru nie wyglądało zbyt dobrze na zdjęciach a flamingi widzieliśmy w Arusha NP., więc zdecydowaliśmy się na dwudniową wycieczkę do Maasai Mara. W biurach turystycznych chcieli 65-70$/dzień. Stwierdziliśmy, że nie będziemy płacić 130$ za kilka godzin oglądania zwierząt. Postanowiliśmy zapłacić 100$, albo nie jechać wcale (wtedy możemy sami pojechać do miejscowości Nakuru, skąd można znaleźć tanią wycieczkę do Lake Nakuru). W jednym z biur się nie zgodzili na nasze 100$, ale jeden z naganiaczy zaprowadził nas do biura (Primetime Safari), w którym przyjęli naszą ofertę 50$/dzień. Dodatkowo dostaliśmy darmowy nocleg po powrocie z wycieczki.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>