<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


25.08.2005, czwartek, Dar es Salaam->Zanzibar (km 8450)

Rano idziemy na przystań. Wiemy, że na Zanzibar płynie Aziza za 15$ (płynie 5h) i Flying Horse za 20$ (płynie 3h). My kupujemy bilet na New Happy (za 18$), który miał być szybszy niż Aziza, ale okazuje się, że te dwa promy płyną razem i płyniemy 5h.



Pierwsze zdjęcie z portu w Dar es Salaam, drugie to wybrzeże Zanzibaru.


Od Zimbabwe, gdy pytamy ile czasu jedzie autobus czy płynie prom wszyscy podają około 2 razy krótszy czas. Może miejscowi lubią żyć w nieświadomości, ale nas i innych Europejczyków to denerwuje. Według wydrukowanego rozkładu wszystkich promów na Zanzibar Aziza płynie 2,5h :)


Zanzibar był kiedyś odrębnym krajem, teraz jest odrębnym stanem i przypływając tu przechodzi się odprawę paszportową. Blisko odprawy stoi stolik z gościem, który twierdzi, że jest informacją turystyczną. Według niego na Zanzibarze jest wysoki sezon i nie ma wolnych miejsc, więc, aby zaoszczędzić na szukaniu hotelu powinniśmy wziąć taksówkę za 2$. Dodatkowo proponuje nam mapę Zanzibaru (za jedyna 2$), którą, jak twierdzi, w mieście można kupić za 2$. Wszystko bardzo przekonywujące, większość turystów w to wierzy a interes kwitnie. My chcieliśmy to sprawdzić na własnej skórze. Okazało się, że do centrum Zanzibaru (Stone Town) jest bardzo blisko a wszystkie hotele są prawie puste. Jedyny problem, że hotelarze ustalili sobie cenę 10$/os. (jak w RPA) i nie chcą jej opuścić, chociaż standard hoteli w tej samej cenie znacznie się różni. W końcu znajdujemy hotel za 8$/os. ze śniadaniem (wszystkie hotele są ze śniadaniem).Przed zachodem słońca idziemy się rozejrzeć. Kupujemy na straganie miejscową zupę i sok z trzciny cukrowej i ku zdziwieniu miejscowych, siadamy z nimi na długiej ławce pod ścianą.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>