Mieliśmy nadzieję, że po kilku nieprzespanych nocach wreszcie będziemy mogli się wyspać, ale około 7:00 budzą nas hałasy z zewnątrz. W Zambii nie ma nic, co by nas interesowało, więc planujemy jechać autobusem prosto do Tanzanii. Autobus jest dopiero o 17:00, ale słyszeliśmy, że z rana trzeba kupić bilety. Bierzemy plecaki i jedziemy na dworzec autobusowy minibusem. Dojeżdżamy kilkaset metrów od dworca, ale znowu spotykamy bardzo miłego człowieka (pracownik opieki społecznej), który prowadzi nas na dworzec i pomaga w kupnie biletów. Następnie zostawiamy plecaki na dworcu autobusowy i korzystając z wolnego czasu idziemy zwiedzać miasto. Centrum wygląda całkiem nieźle, np. zadbana roślinność, w końcu to stolica, ale w mieście oprócz katedry i meczetu nic ciekawego nie było. O 16:00 jesteśmy przed autobusem na boarding (jak w samolocie). Autobus jest luksusowy (Scandinavia), jak w RPA (także tak samo drogi jak w RPA). Spodziewałem się spotkać białych turystów w tym drogim autobusie, ale się zawiodłem. Widać wśród lokalnych też są ludzie bogaci.