<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


07.08.2005, niedziela, Coffee Bay->Umtata->Kokstad (km 1350)

Wczoraj postanowiliśmy wstać na wschód słońca (przed 6:00). Idziemy na plaże zrobić zdjęcia. Było warto, bo wschód słońca był przepiękny. Mamy czas do 12:00, kiedy to wyjeżdża minibus do Umtaty. Myśleliśmy też o pójściu do Hole in the Wall (czyli "dziura w skale", ciekawa skała uformowana przez wodę), ale jest daleko a na zdjęciach nie wygląda tak super jak sobie ją wyobrażaliśmy. Idziemy do sąsiednich wiosek, gdzie ludzie mieszkają w tych zielonych, prymitywnych chatkach. Chodzimy po pagórkach przyglądając się życiu tubylców. Zostajemy zaproszeni do jednej z chatek (wewnątrz bardzo mała i strasznie wilgotna). Później miejscowi próbują nam sprzedać dwie duże, świeżo złowione ryby (za 2,5$). Około 12:00 opuszczamy Coffee Bay a już o 13:00 jesteśmy w Umtacie na stacji benzynowej Shell. Patrząc na drogę (dziury, bo boczne drogi w RPA są jak w Polsce)jechaliśmy bardzo szybko. Warto dodać, że tym razem jechaliśmy samochodem terenowym z przyczepką (nasze plecaki). Cały czas miałem wrażenie, że zgubimy przyczepkę.



Zdjęcia z Coffee Bay.


Od 13:00 czekaliśmy na Greyhounda, który był najtańszy i którym tu wczoraj przyjechaliśmy. Przepuściliśmy kilka autobusów innych firm, ale do 16:00 nie przyjechał. W pobliżu stał inny autobus Greyhound, właśnie serwisowany, którego kierowca twierdził, że nasz autobus przyjedzie. Jednak po 16:00 ten sam kierowca zabrał nas samochodem, bo dowiedział się, że tego dnia (niedziela) Greyhounda nie było a zamiast niego był Megocoach. Widzieliśmy ten autobus podczas jego postoju na Shellu w Umtacie, ale skąd mogliśmy wiedzieć. Autobus odjechał około godzinę wcześniej a my zaczęliśmy go gonić samochodem. Po 80 km dogoniliśmy autobus, ale tylko dlatego, że czekał na nas kilkanaście minut. Nie wiemy, czy to kierowca był tak miły, czy to Greyhound jest tak dobrą firmą, ale się udało. Około 18:00 byliśmy w Kokstad, z którego zamierzamy udać się w Drakensberg (Góry Smocze). Później znaleźliśmy hotel i poszliśmy na zakupy. Poszliśmy także do pobliskiego kościoła, który okazał się protestancki. Akurat kończył się tam koncert chóru gospel, więc na chwilkę usiedliśmy i posłuchaliśmy.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>