<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2015-09-07 Al-Ashkarah – Masirah Island

O 8:00, po zatankowaniu samochodu ruszamy w dalszą drogę do Shannah. Teoretycznie trasę można pokonać spokojnie w 2 godziny, ale nam zajmuje to ponad 3 godziny, gdyż zatrzymujemy się nad zatokami i przy wydmach. Krajobrazy są wspaniałe. Przy drodze wypasają się także wielbłądy, więc zatrzymujemy się na małą sesję zdjęciową z ich udziałem. Ok. 30 km za Al-Ashkarah kończą się już murowane domki. Teraz co jakiś czas pojawiają się tylko blaszano-drewniane konstrukcje Beduinów. Wygląda to koszmarnie, gorzej niż slamsy. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak w tym klimacie można żyć bez dostępu do bieżącej wody i klimatyzacji, ale widać, że miejscowym to nie przeszkadza. Serdecznie polecamy przejazd tą trasą, bo widoki są naprawdę piękne.



Katamaran na Masirah oraz jemeńska restauracja


Zbliżając się do portu przejeżdża się także przez solnisko. Od czasu ostatniego wydania LP w Shannah zbudowano nową przystań, do której dojeżdża się przez most, ale budka z biletami została po starej stronie, więc musieliśmy się wrócić, żeby kupić bilet. Jesteśmy trochę szybciej w porcie, więc oglądamy rozładunek rybaków, siedzących mężczyzn pod tirami (oby tylko trochę cienia było) i idziemy do kawiarenki. Z przystani odpływają dwa rodzaje promów: szybszy i droższy w formie katamaranu (płynie 1 h) i wolniejszy, tańszy, towarowy, ale na który zabierane są także samochody osobowe. My płyniemy katamaranem, który przybija do największego miasta Hilf. Wszystkie inne osady to maleńkie wioski.



Zdjęcia ze wschodniej strony wyspy


Zatrzymujemy się przy jemeńskiej restauracji, gdzie je się siedząc na dywanie. Ryba była doskonała. Następnie chcemy wejść na najwyższy szczyt na wyspie. Nawigacja tak nas wyprowadziła, że znaleźliśmy się na wysypisku śmieci. To nas skutecznie zniechęciło do poszukiwania drogi na szczyt. Decydujemy się zwiedzić wschodnią stronę wyspy, która jest ciekawsza i ładniejsza. Po drodze minjamy zatoczki z śnieżnobiałym piaskiem, szerokie plaże, na których żółwie nocą składają jaja (zakaz rozbijania namiotów) oraz czarne (być może powulkaniczne) góry. Widoki są bardzo ładne.



Nocleg na południu wyspy Masirah


Wieczorem dojeżdżamy na południowy cypelek i zaczynamy szukać miejsca na rozbicie namiotu. Ostatecznie zatrzymujemy się na jednej z plaż. Rozbijamy namiot, gotujemy kolację. Gdy zbliża się zachód słońca przychodzi do nas stado wielbłądów. Zaglądają nawet co mamy w bagażniku, ale nic ich nie zainteresowało szczególnie. Ja próbuję popływać, ale jest straszna mielizna i rezygnuję. Wieczorem, gdy kładziemy się spać, wiatr szarpie ostro naszym namiotem, że ciężko jest zasnąć. Na szczęście później ucicha i mamy spokojną noc.


<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>