Rano popłynęliśmy na całodniową wycieczkę do parku narodowego Dry Tortugas. Park jest położony na kilku wysepkach, z których turyści mogą zwiedzać tylko główną wyspę. Wyspy są płaskie i malutkie, dlatego część z nich znajduje się pod wodą, gdy jest przypływ. Główną atrakcją wycieczki jest fort z końca XIX wieku oraz snorkling. Obsługa katamaranu była miła, jedzenia i picia nie żałowali, zapewniali także przewodnika, który oprowadził nas po forcie. Przewodnik pokazał nam także, gdzie są najlepsze miejsca na snorkling. Znaleźliśmy ładną rafę oddaloną od brzegu. Następnie popłynęliśmy do przybrzeżnych pali pozostałych po istniejących tam kiedyś platformach, które zarosły koralem. Tam widzieliśmy olbrzymie, około półtorametrowe ryby. Nigdy wcześniej nie byliśmy tak blisko tak wielkich ryb i zrobiło to na nas duże wrażenie.
Po powrocie postanowiliśmy zwiedzić jeszcze miasto. Niestety nasza główna atrakcja czyli dom Hemingway’a był już zamknięty. Jednakże przeszliśmy się Duval St., przy której leżą najładniejsze domy oraz restauracje. Droga była zamknięta dla samochodów, gdyż wzdłuż niej były ustawione setki Harley’ów. Niektóre z nich robiły niesamowite wrażenie. Doszliśmy do beczki, która symbolicznie wskazuje, że to najdalej na południe położone miejsce kontynentalnych Stanów, a następnie poszliśmy na Mallory Square, z którego wszyscy oglądają zachody słońca w Key West. Było tam tłoczno, ale atmosfera była sympatyczna. Wokół było też dużo różnych pokazów, cyrkowców oraz kramików z miejscowymi przysmakami jak conch fritters (strasznie tłuste) czy lime pie. Wieczorem dojechaliśmy do Islamorada.