Prom miał wypłynąć o 8:00, ale wypływamy z 40 minutowym opóźnieniem. W klasie ekonomicznej tuż po wypłynięciu zaczyna się koncert, który jest za głośny dla nas i dlatego przenosimy się do pierwszej klasy. Tu też słychać koncert, ale nie tak głośno. Tym razem statek nie buja zbyt mocno, co nas bardzo cieszy. Na statku można kupić jedynie picie, słodycze oraz makaron w kubku zalewany wrzątkiem („pop mie”, tutejszy specjał). My kupiliśmy sobie przed wejściem na statek zestawy obiadowe, czyli ryż z mięsem zawinięte w szary papier. Około 17:00 przypływamy do Sape na wyspie Sumbawa. Jedziemy busikiem do Bimy. Tam mamy trochę czasu, który przeznaczamy na jedzenie. Następnie wyjeżdżamy dużym autobusem o 19:30 do Mataram. Podróż jest całkiem przyjemna, z wyjątkiem momentu, kiedy autobus zatrzymuje się o 4:00 rano na postój na jedzenie.