<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>


2006-08-28, poniedziałek, Frankfurt->Katowice

Przylatujemy także z ponad godzinnym opóźnieniem. Boimy się, że odleci nam samolot do Katowic, który ma odlecieć o 10:20. Na lotnisku jesteśmy o 10:05 i już się powinien zacząć boarding. Dowiedzieliśmy się, że my powinniśmy zdążyć jednak nasze bagaże nie zostaną tak szybko przepakowane. Gdy dostajemy się do naszej bramy B55 okazuje się, że nie trzeba było się spieszyć, bo samolot wyleci z godzinnym opóźnieniem. Czytamy sobie darmowe gazety, które leżą na lotnisku. Już dawno nie widzieliśmy tylu ludzi mówiących po polsku.


Zdjęcie z lotniska.


Lot do Polski trwa około półtorej godziny i przed 13:00 lądujemy w Katowicach. Nasze plecaki przyleciały z nami, ale w moim wylał się w środku żel pod prysznic. Po położeniu plam mogę z całą pewnością stwierdzić, że mój plecak podróżował do góry nogami. Dobrze, że samych plecaków nam nie uszkodzili. Następnie jedziemy autobusem z lotniska do centrum Katowic na pod dworzec PKP. Jesteśmy to po 14:00. Magda pyta się w informacji o pociąg do Wrocławia i otrzymuje informację, że pociąg jest dopiero za niecałe dwie godziny. Jednak sprawdzając na tablicy odjazdów okazuje się, że na peronie stoi opóźniony o 20 minut pociąg, który jedzie w kierunku Wrocławia. Biegniemy na peron i udaje nam się wsiąść do pociągu. Będziemy musieli zapłacić konduktorowi za wypisanie biletu, ale będziemy dwie godziny szybciej. Dokładnie dwa miesiące temu wyjeżdżaliśmy z Polski...

<< Poprzednia strona | Strona główna | Następna strona >>