Wczoraj kupiliśmy bilet na statek na Ko Phi Phi (250B/os.) i o 8:30 wypływamy. Statek jest luksusowy. Każdy pasażer dostaje ciasto oraz kawę, herbatę lub colę za darmo. O 10:05 dopływamy do wyspy. Najtańsze hotele, które proponują nam naganiacze, widząc nasze plecaki, są za 400B. Niby jest poza głównym sezonem, ale turystów jest tu bardzo dużo a niektóre hotele w centrum są pełne. W sezonie lepiej tu nie przyjeżdżać na dłużej z powodu tłoku i wysokich cen. Jednak my wcale nie zamierzamy zostać w centrum wyspy, tylko zamierzamy znaleźć hotel na plaży Long Beach, która ma być najładniejszą plażą na wyspie. Poza tym na Long Beach są także najtańsze noclegi, co jest chyba związane z oddaleniem od centrum. Możemy tam dopłynąć za 50B/os., ale decydujemy się na marsz z plecakami. Nie znając drogi, zajmuje nam to ponad 2h, ale później pokonujemy tą trasę w 45 min. Od opuszczenia statku widoki są oszałamiające: turkusowa woda, biały piasek, palmy i słońce. Chcieliśmy zatrzymać się w hotelu Viking, ale okazało się, że jest zamknięty poza sezonem. Może to i dla nas dobrze, bo znaleźliśmy dużo lepsze miejsce, na samym końcu Long Beach. Zdecydowaliśmy się na drewnianą chatkę (za 250B), bez łazienki, ale za to na plaży, kilka metrów od morza. Plaża jest naprawdę ładna i co ważne, prawie pusta – naliczyliśmy około 10 osób na kilkusetmetrowym odcinku. Już wiemy, że chcemy zostać tu dłużej. Idziemy skorzystać z okazji i wykąpać się w morzu. Jak zwykle po 16:00 niebo się chmurzy i zaczyna padać. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo przy zachmurzonym niebie wychodzą nam dużo ładniej zdjęcia z morzem. Zaczyna się też odpływ. Na naszej plaży woda cofa się o około 10m a z wody wynurzają się skały, których wcześniej nie było widać. Przed zmrokiem idziemy na obiadokolację do centrum. Po drodze mijamy plażę, przez którą przechodziliśmy przed południem, tylko tym razem woda cofnęła się miejscami nawet o 100m. Dzięki temu do centrum dochodzimy plażą, która niedawno była morzem. Wybór potraw w restauracjach jest bardzo duży, ale również ceny są wysokie, dlatego jemy pizzę, która kosztuje podobnie jak na lądzie (120B). Jeżeli chodzi o ceny to woda w sklepie kosztuje 10B (normalnie 5B, na Phuket 6B). Nawet niektóre towary w 7-eleven są 50-100% wyższe. Wracamy, gdy jest już ciemno (zachód słońca jest około 18:30) i część trasy musimy przejść lasem. Dobrze, że mamy aparat cyfrowy, który robi za latarkę, bo moglibyśmy mieć kłopoty z dotarciem do naszego domku.