Od rana pada deszcz i boimy się, że będzimy musieli jechać na wschodnie wybrzeże, które jest trochę brzydsze, ale w porze deszczowej zwykle jest tam lepsza pogoda. Do Phuket dojeżdżamy około południa. Według kobiety sprzedającej bilety, podróż miała trwać 12h, ale trwała dokładnie tyle, ile było napisane w przewodniku Pascala, czyli 14h. Z dworca autobusowego idziemy prosto do biura TAT, które tym razem nie jest tak blisko dworca. Biuro TATu jest kolejny raz bardzo pomocne, ponieważ otrzymujemy rozkład statków a nawet plan Krabi. Postanawiamy zostać w centrum, bo łatwiej będzie nam się później dostać do portu na statek. Chyba po raz pierwszy mamy sami problem ze znalezieniem hotelu i tym razem przydaje nam się przewodnik Pascala. Trafiamy do On On Hotel, w którym znajdujemy pokój za 200B. Po 14:00 siedzimy w autobusie, który zawozi nas na plaże Ao Karon (20B/os.). Nie mamy zbyt dużo czasu, bo ostatni autobus wraca o 16:30, jednak my chcemy tylko zobaczyć plaże. Plaża okazuje się bardzo ładna: biały piasek i ładna woda. Podczas tej wyprawy to na razie najładniejsza plaża jaką widzieliśmy. Gdy idziemy wzdłuż plaży w stronę Ao Kata, spada deszcz. Jest już po 16:00, czyli normalna pora opadów deszczu w Tajlandii. Deszcz pada dość krótko, dlatego udaje nam się jeszcze dojść do plaży Ao Kata, która nie jest już taka ładna jak Ao Karon.
Wracamy ostatnim autobusem do centrum Phuket i jemy obiadokolację. Wieczorem przez przypadek znajdujemy supermarket, po raz pierwszy w Tajlandii i robimy większe zakupy. Do supermarketu prowadzi ciekawa ulica, w kolonialnym stylu.